20.02.2016

Rozdział XIII

Sona i jej dom patrzył w niedowierzaniu na „normalną” scenkę w salonie posiadłości Hyoudou. Mianowicie Shi, Ise i Vali mieli przed sobą trzy blendery oraz trzydzieści jednakowych pudełek z cyferkami na pokrywach. Dziewczyny z domu Rias, Kiba oraz Gasper i drużyna Valiego kibicowali im. Shidearu z pokerfacem wsadził rękę do woreczka i wyjął karteczkę z numerem 9, przypadek chciał by w tym momencie włączył się marsz imperium z gwiezdnych wojen więc czarny zaczął udawać astmatyka i ciężko oddychając wyjął z pudełka litr spirytusu. Issei zaś grzebał w sakiewce przy muzyce z kantyny w czwartej części wojen, on zaś wyjął numerek 1. Uśmiechnął się jak popierdol i gdy wyjął zbladł bowiem wyjął pięciolitrową bańkę świeżej byczej spermy. Vali przełknął ciężko ślinę po czym zaczął losować modląc się by to nie było nic do dziesiątki bo to Czarny organizował. Miał bowiem pecha i trafił na 6 więc sięgnął do pudła i wyciągnął wiadro kiszonej kapusty w zalewie z potu. Zrobił facewalla i spytał na głos:
- Po co ja się zgadzałem na jebane wyzwanie dwójki pojebów!??
- Bo nas uwielbiasz i wiesz że jak po tym nie rzygniesz to rozpierdolisz swojego dziadzia w mniej niż mrugnięcie okiem. - odparli chłopacy.

Losowanie trwało dalej właśnie mięli ciągnąć po ostatnim losie układ składników wyglądał tak:

Shi: Spirytus, Stare trampki, Pampers, paczka prezerwatyw, wąż ogrodowy, pudełko gwoździ, dętka od roweru, kilo surowych ziemniaków i cysterna mleka.

Ise: Sperma byka, zupka chińska, kilo ślimaków, dziesięć papryczek chilli ghost, świeczka, węgiel, żwirek dla kotów, gacie Kiby i muszla klozetowa z nadzieniem...

Vali: wiadro pełne kiszonej kapusty i potu, dwie paczki żelek, pianki, kilo cukierków, dwa banany, bakłażana, pół pizzy, deser truskawkowy i oponę od żuka.

W ostatniej turze padło tak: Czarny – soczki Rias (właścicielka się zarumieniła i roześmiała bowiem Issei miał nadzieję że zrobi tym smaka Shi), Szatyn – taczkę wpierdolu i Białowłosy – zabójczego królika ze skeczu Monty Pythona pt: „morderczy królik”.
- No u mnie nie pomoże blender... - mruknął Shidearu.
- U nas też nie i Shi czy CIĘ POJEBAŁO KURWA!?? - ryknęły smoki.
- Pytałem czy ma być mój styl wy że tak... to jest mój styl. - zaśmiał się i zrespił im potężniejsze przyrządy do mieszania i mielenia.
- No to lu panowie ale pierwszy pije Shidearu za karę!! - warknął Ise.
- Spoko nie takie rzeczy się obalało... - wybuchnął śmiechem i wypił swój napój, a po chwili pierdnął tak mocno że przez cały świat przeszło trzęsienie ziemi.
- O kurwa to było niezłe!! - zaśmiał się Hyoudou i wypił sam po tym cudzie zaczął ziać ogniem aby po chwili uklęknąć i mówić ciągle „O kurwa!” by po wyprostowaniu pawnąć tak potężnie, że Sanjego wbiło to w ścianę.
- Nie wierzę że to robię... Ale nie będę gorszy od Czerwonego!! - Vali z trudem łyknął swoją potkę na nieśmiertelność. Wskutek czego z oczu mu zaczęły lecieć łzy zrobił się siny i po chwili wydarł się tak że gwiazdy metalu by mu pozazdrościły talentu, a na terenie całej Azji pękło wszystko co z porcelany, kryształów lub szkła.
- No to było niezłe zatem zostałeś oficjalnie rozdziewiczony i przyjęty do naszej paczki!! - ryknęli Shi i Ise.

- I to jest oddział antyterrorystyczny?? - spytała Sona.
- Uwierz to jeden z wielu odpałów zresztą dziś mieliśmy was powitać ale dwa debile uparły się by zrobić otrzęsiny nowemu w ich smoczej paczce... - wyjaśniła Rias ciągnąc na ziemie Sitri bowiem po chwili nad ich głowami przeleciało pianino które Vali wyciągnął Shidearu z kieszeni bowiem szukał czegoś pożytecznego mianowicie ksiąg z pradawną magią i smoczymi technikami. Sona zastanawiała się czy to aby na pewno dobry pomysł by dołączyć do oddziału, w tym momencie rozległ się głośny alarm i na telewizorze pojawił się obraz przedstawiający atakowaną akademię. Członkowie DxD od razu się zerwali. Przeszli przez znaki teleportacyjne i pojawili się przed szkołą obleganą przez brygadę chaosu. Issei od razu skierował się ku swojej klasie, idąc nie przejmował się płomieniami i latającymi wszędzie wokół zaklęciami miotanymi weń przez magów pod dowództwem Lewiatana. Chłopak wszedł do klasy i z uśmiechem skręcił kark magini mówiąc: „Dzień dobry”. Uczniowie i nauczyciel spojrzeli na siebie zaskoczeni i przerażeni, zaś Ise stwierdził:
- Lepiej wyjdźmy i ewakuujcie się bo te pipindówy nieźle nawalają...
- C-co?? - spytał nauczyciel.
- To proste ktoś wypowiedział nam wojnę... Chyba nie ma co tego ukrywać czyż nie Rias?? - odpowiedział spokojnie szatyn.
- Tak powinieneś a i Asia oraz Akeno się dobrały podobnie jak Koneko i Gasper, zaś Kuroka wkurza Kibę. - stwierdziła szkarłatnowłosa przeglądając raporty na tablecie.
- W porządku chodźcie za mną powiem wam co się dzieje. - Zarządził Issei. Klasa i nauczyciel nie widząc innego wyjścia zaczęła iść za nim szepcząc między sobą. Bursztynowo oki uśmiechnął się szeroko i zaczął:
- Na początek powiem wam że diabły, smoki, anioły, upadli i inne byty naprawdę istnieją. Rias przykładowo to Diablica, Akeno za to jest hybrydą demona z upadłym, ja jestem hybrydą smoka i diabła, Koneko jest nekomatą, a Gasper Wampirem, Asia, Xenowia i Kiba to diabły. Irina to Anioł. - wyjaśnił masakrując kolejny oddział magów. Ise nagle wyszarpnął z pochwy miecz i przeszył szyję przechodzącemu obok magowi następnie wyrwał z kabury przy pasie trupa sztylet i nim rzucił zabijając przebiegającą magini. Podszedł do nich i powiedział: „Lepiej się trzymajcie bo spadamy...” po tych słowach podłoga się zawaliła a oni wylądowali idealnie przed wyjściem i zobaczyli piękną brunetkę o kocim, czarnym ogonie rozdzielającym się na dwa leżącą pod drzewem i poganiającą Blond włosego chłopaka który wylewał z siebie siódme poty by ochronić siebie i swoją klasę, a przy okazji Kotkę. Kawałek dalej Asia właśnie kogoś przeszywała włócznią, zaś Akeno tańczyła między wrogami używając katan które pokrywały błyskawice standardowo była ubrana w strój kapłanki. Nagle na drodze Isseia pojawiła się sama Lewiatan, zaklnął cicho i dał znak reszcie by zabrali jego klasę sam zrzucił górną część ubioru i przeszedł w balance breaker jednakże ten już był inny bowiem zbroja jeszcze bardziej przypominała ciało smoka i podczas jej przywdziewania odczuwał ból, wiedział że to oznacza że jego ciało zaczyna się przemieniać tak by on i Draig był jednością z nim diabłem. Przez co jego ja diabła boli proces mutacji. Gdy tylko osiągnął odpowiedni stan natarł na swoją przeciwniczkę ta uniknęła tego, a Ise zniszczył salę gimnastyczna i teren za nią jedną szarżą. Chłopak wyczuł że ta chce go zaatakować dziwnie więc skupił się na uczuciach furii i nienawiści, od razu pokryła go wręcz nieskończona moc a macki przypominające ramiona kobiety zostały odrzucone. Zniknął jej z oczu i kopnął ją w głowę ta się zmieniła w pocisk i przebiła budynek szkoły, zaś Ise ponownie uwolnił łzy jednak te tym razem opadały na sojuszników ilekroć ich dotknęły zwiększały ich moc dziesięciokrotnie, u kobiet powodując w bonusie orgazm. A nad polem bitwy pojawił się Draig paląc, rozszarpując, miażdżąc i pożerając wrogów oddziału DxD. Nagle Akeno widząc Lewiatan użyła zaklęcia którym Shidearu zniszczył miasto Niebieskich zaskakując nawet swoich Towarzyszy. Przywódczyni ich przeciwników została całkowicie zdezintegrowana a Himejima prawie upadła na ziemię bowiem Issei ją złapał nim to zrobiła. Dziewczyna uśmiechnęła się i powiedziała:
- Bez twojego wzmocnienia nie dałabym rady dziękuję... - i zemdlała. Asia chodziła i leczyła uczniów nauczycieli i nauczycielki oraz dobijała wrogów. Wielu było przerażonych Stalowym spojrzeniem Argento i tym że w ogóle się nie wahała oraz nie odczuwała litości dla wrogów. Zaskoczył ich też Gasper który mimo wyglądu tranzwestyty podczas walki był demonem, rozszarpywał szyje, pił krew i walczył wykorzystując moc swoich oczu oraz korzystając ze zmiany w nietoperze podlatywał do wrogów. Widać było że treningi i szkoła życia by Shi przynosi efekty bowiem, młody wampir wcale się nie przejął dużą grupą gapiów i tym że walczył w samych majtkach bowiem reszta jego ubioru została zniszczona atakami. Rias zaś wymazała wielu przeciwników na swej drodze swoją mocą zniszczenia i nagle wskoczyła na barana Isseiowi krzycząc: „Wio Smoczku!!”.