______________________________________
Issei wkurzony wypierdolił lolikona przez okno jego mieszkania. Ten zaś wylądował na trawniku przed domem z dymiącym śladem po bucie na dupsku. Szatyn podszedł do niego i spytał:
- Chcesz dowodu, że jestem demonem?? - rozwinął swoje skrzydła i chwycił go za łeb. Następnie wzbił się w powietrze na sporą wysokość, po czym go po prostu upuścił i złapał kilka centymetrów nad ziemią.
- G-gdzie p-podpisać?? - spytał lolikon. Cesarz pokazał mu, gdzie ma podpisać. Po dostaniu parafki odszedł po kolejne pakty. Dostał się do fanki smoków i czarnej magii. Jako iż miał w sobie smoka nekromantę znał najczarniejszą z czarnych magii... Więc bardzo szybko zdobył drugi kontrakt.
O godzinie dwudziestej drugiej zebrał się prawie cały klub okultystyczny, bowiem brakowało Hyoudou. Nagle rozległ się dzwonek z telefonu Kiby i usłyszeli:
- Stary, otwórz drzwi, no chyba że muszę użyć swojego smoczego chuja do ich rozpierdolenia!!
- Już... - mruknął i otworzył drzwi. Wówczas wyskoczyły mu oczy z orbit, bowiem Issei przytachał w cholerę wielką górę Kontraktó. Pobił nawet samą Buchou. Ta zaś roześmiała się ciepło i dodała ostrzejszym tonem:
- Ale bić ich nie musiałeś. Ba i co to za podpalenie tych dwóch??
- A po prostu mnie wkurzyli, a jako smok nie mam cierpliwości. Tych dwóch to jebani geje, więc pomogłem im się napalić na siebie samych... - zaśmiał się i dodał – to pakty z trzech czwartych tego miasta. Ludzie są tacy chciwi... tacy słabi i są tak kruchymi istotami jak herbatniki lub ciasto francuskie.
- Rozumiem. Nie będę ci narzekała, ponieważ odwaliłeś kawał roboty, ale nie rozumiem, czemu nienawidzisz tak gejów... - stwierdziła Rias, wiedząc, że on i tak zrobi swoje.
- Wybacz, nawet gdybym ja sobie to darował, mój miecz by ich i tak zlikwidował, a razem z nimi kawałek miasta... więc to było mniejsze zło. - odparł ze skruchą. Mimo wszystko nie chciał jej sprawiać przykrości.
- Mogłeś od razu powiedzieć. Są jeszcze jakieś czynniki których ON nie trawi?? - zapytała.
- Głównie trzy: pierwszy to Geje, drugi obecność facetów i trzeci rozkazów. - odpowiedział.
- A jakie są korzyści?? Ach tak i udało mi się przekonać Kibę i Koneko do sprawdzenia, czy coś im odpowie. Zareagowało tylko na naszą Toujou. Otrzymała ona rękawiczki przypominające kocie łapy. Więc było by miło, jeśli byśmy mogli przystąpić do nauki władania artefaktami. - poprosiła.
- Korzyści są i to ogromne: po pierwsze, jak staniemy się silniejsi, pojawi się Czarny i będzie nam pomagał, po drugie dostaniecie różne bonusy od niego zawsze, kiedy zrobicie coś co mu się spodoba albo wy się mu spodobacie. W tym da wam możliwość spełnienia jednego życzenia albo wyboru jakiegoś prezentu z listy. Trzecią możliwością są niesamowite zdolności ofensywne, defensywne i mobilne. Czwartą korzyścią jest szansa na wchłonięcie resztek esencji tej rasy, co zwiększy waszą moc o dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć razy. A zaczniemy trenować jutro w tym miejscu. - odpowiedział Issei i pokazał na stary opuszczony magazyn.
Kolejnego dnia po szkole klub zebrał się w umówionym miejscu. Hyoudou podszedł do kupy śmieci i ją pociągnął z buta, odsłaniając nieduże przejście. Gdy tam weszli, znaleźli się w wielkiej klatce schodowej oświetlanej przez świecące kryształy. Jak zeszli na sam dół ujrzeli ogromną salę treningową, wyposażoną we wszelkiego rodzaju sprzęt treningowy, sportowy, specjalne ścieżki do treningu parkoura i freeruningu, strzelnicę, a także spory ring. Świetna zbrojownia i wielka strefa do odpoczynku.
Issei
wyszedł na środek pomieszczenia i stwierdził:
- Artefakty czarnych pożerają masę kondycji fizycznej i psychicznej, dlatego oddaję wam jedną z sal treningowych Straży. Sam na niej uwielbiam trenować. Tu nikt nigdy nie przychodzi i jest najlepszy możliwy sprzęt. U kobiet wystarczy wzmocnienie kondycji. U nas jest gorzej Kiba, bo w chwili gdy dziewczynie wystarczy duża wytrzymałość, u nas potrzeba takiej byśmy mogli biegać dwukrotne maratony bez zmęczenia i to takie minimum z minimum.
- Czyli musimy się wzmocnić, a co będzie robił Kiba?? - spytała Rias.
- Go nauczę parkoura, freeruningu i dam mu lekcję starożytnych sztuk walki przeznaczonych do walki z potworami. Wzmocnię też jego wytrzymałość i spróbuję pomóc mu osiągnąć stan Łamacza Ładu. - odpowiedział zadowolony szatyn.
- Dobrze od czego mamy zacząć?? - spytała Gremory.
- Najpierw spróbujcie użyć swoich przedmiotów na kukłach. - polecił Hyoudou.
- Artefakty czarnych pożerają masę kondycji fizycznej i psychicznej, dlatego oddaję wam jedną z sal treningowych Straży. Sam na niej uwielbiam trenować. Tu nikt nigdy nie przychodzi i jest najlepszy możliwy sprzęt. U kobiet wystarczy wzmocnienie kondycji. U nas jest gorzej Kiba, bo w chwili gdy dziewczynie wystarczy duża wytrzymałość, u nas potrzeba takiej byśmy mogli biegać dwukrotne maratony bez zmęczenia i to takie minimum z minimum.
- Czyli musimy się wzmocnić, a co będzie robił Kiba?? - spytała Rias.
- Go nauczę parkoura, freeruningu i dam mu lekcję starożytnych sztuk walki przeznaczonych do walki z potworami. Wzmocnię też jego wytrzymałość i spróbuję pomóc mu osiągnąć stan Łamacza Ładu. - odpowiedział zadowolony szatyn.
- Dobrze od czego mamy zacząć?? - spytała Gremory.
- Najpierw spróbujcie użyć swoich przedmiotów na kukłach. - polecił Hyoudou.
Dziewczyny
to zrobiły: Rias rzuciła zaklęcie, które uległo wzmocnieniu i
ruszało się jak żywe. Niestety efektem tego był upadek na kolana
i wymiotu z wysiłku. Akeno spróbowała wykonać dwa cięcia
wachlarzami, tworząc w ten sposób dwa ogniste łuki, które pocięły
i spaliły kilka manekinów. Chwilę po wyprowadzeniu próbnego ataku
i ona opadła, a następnie powtórzyła to, co szkarłatnowłosa.
Koneko zadała lalce cios, który uległ dziesięciokrotnemu
wzmocnieniu, dodatkowo powodując implozję (Implozja - wybuch od
środka) celu. Ona zaś jakoś się trzymała, jednak było widać,
że jest wycieńczona.
- Jeden strzał każda... nieźle. Zwykle się nie udaje i te artefakty tylko wysysają siły. Proszę, wypijcie to i zjedzcie, potem odpocznijcie. A ja się zajmę Kibą...
- Jeden strzał każda... nieźle. Zwykle się nie udaje i te artefakty tylko wysysają siły. Proszę, wypijcie to i zjedzcie, potem odpocznijcie. A ja się zajmę Kibą...
Uśmiechnął
się jak psychopata i zagonił Yuuto na ścieżkę zdrowia dla
bobasów, po czym dał mu „kilka” ciężarków: Na każdą ze
stóp i rąk po dziesięć kilo, biodra dostały czterdzieści, tors
sześćdziesiąt, a do ryja dostał łyżkę z jajkiem. Jego zadanie
było proste. Na pozór. Miał naśladować i dogonić Isseia, który
z wielokrotnie większym ciężarem będzie popylał po torze.
Kobiety współczuły blondynowi i uznały, że ich próba była
lekką, a czerwony chce zamordować ich towarzysza... Wówczas
chłopacy ruszyli z czego jeden bardzo szybko poległ... po jakimś
czasie i wielu upadkach szarookiego, szatyn pokazał płci pięknej
kilka specjalnych metod treningu kobiet stosowanych przez straż. Zaś
Kibą zajmował się osobiście.
Po kilku tygodniach kondycja, zręczność i siła Yuuto wzrosła do takiego poziomu, że był w stanie znieść czułą „przystawkę” (pierwszy trening) oraz „śniadanie”. Dziewczęta zaś posiadły możliwość sześciokrotnej kombinacji użyć artefaktu i to sześć razy w ciągu godziny, aż sześć razy pod rząd. Innymi słowy mogły komuś dowalić trzydzieści sześć razy z niedużymi przerwami na zregenerowanie fizyczne. Rias, Akeno i blondyn w przerwach czytali księgi Straży oraz Czarnych. Issei wówczas pomagał w treningu walki wręcz i zręcznościowym małej Koneko. Wówczas to przekonała się, że pod maską chama i zboczeńca kryje się osoba, która przeszła masę bólu, by ich chronić. Dzięki swemu senjutsu, po które sięgnęła z kociej ciekawości, odczytała, że on całe życie robił to wszystko dla nich, dla klubu okultystycznego. Zdziwiło ją że mogła odczytać jedno ze wspomnień... Tak przynajmniej na początku myślała...
Znalazła się w dziwnym miejscu. Był to teren starej kopalni odkrywkowej. Przed nimi unosił się w powietrzu dziwny facet, gdy na ziemi znajdowały się trzy wielkie wilki i kilka wężowych smoków. Obok niej znajdował się dziwny koleś o srebrnych włosach, jej siostra, jakiś typ z kosturem, cały klub okultystyczny, upadły anioł i jakaś kobieta o pięknych, niemalże białych, wchodzących w srebro włosach. Issei w pięknej, szkarłatnej zbroi, z wielkim młotem u boku, ruszył na lewitującego mężczyznę. Aż tu nagle zostaje pogryziony przez jednego z wilków. Mocno krwawi. Ból i cieknąca posoka nie przeszkadza mu w wyrwaniu się ze szczęk zwierzęcia, zabierając przy tym jego zęby. Niewiele, jeśli w ogóle, myśląc, rusza dalej. Zadaje potężny cios, a całe niebo pokrywają błyskawice, na ziemię opada zwęglony, ale dalej żywy przeciwnik... Wówczas ujrzała siebie podbiegającą do niego i krzyczącą: „SENPAI!!!”... Potem objęła szatyna i szeptała, że się cieszy że żyje i mówiła, że musi mu pomóc, po czym zawołała jakąś Asię...
W tym momencie wróciła do swojego ciała i usłyszała pytanie bursztynowookiego:
- Widziałaś jakimś cudem jedno z wydarzeń, które staną się w przyszłości... -sprostował. - Nie powinnaś była tego ujrzeć, ale no cóż, trudno. Odpowiem na twoje pytania, gdy zostaniemy tylko we dwójkę... Zgoda??
- Dobrze – wiedziała, że nie może negocjować, bowiem wyczuła prawdziwą moc i emocje tego chłopaka.
Issei dotrzymał słowa. Zrobił różne ciasta i desery specjalnie dla Koneko. Nalał jej i sobie herbaty, po czym zaczął odpowiadać:
- Mój miecz Szkarłatny/Karmazynowy Żniwiarz to artefakt ostatniego z Czarnych. On się w nim ukrywa i czeka, aż się wzmocnimy. Podarował mi wszelkie wspomnienia z całego mojego życia... Bowiem on jest ściśle związany z naszym klubem. Nie mogę ci zdradzić za wiele, bo zakłócę przyszłość. Już ją zmieniłaś wtargnięciem do mych wspomnień, dlatego proszę, nie rób tak więcej, dobrze??
- Rozumiem. Powiedz tylko, czemu nie powiedziałeś od razu. Ten cały ból... te całe poświęcenia... to wszystko jest potworne... Ty zrezygnowałeś ze wszystkiego, nawet ze swej natury zboczeńca i todla nas... Proszę, powiedz dlaczego... - spytała, zaskakując samą siebie. Stało się tak ponieważ jej serce i umysł dalej dygotały przez te doświadczenie.
- Robię to bo jesteście dla mnie jak rodzina, przyjaciele... a każda z kobiet będąca członkinią klubu jest dla mnie niczym kochanka... Wybacz, ale żyję wspomnieniami. Dzięki nim wiem, że nie mogę się poddawać. - odpowiedział i podał jej swoją broń. Wówczas ona zapadła się w ciemność i ujrzała....
Po kilku tygodniach kondycja, zręczność i siła Yuuto wzrosła do takiego poziomu, że był w stanie znieść czułą „przystawkę” (pierwszy trening) oraz „śniadanie”. Dziewczęta zaś posiadły możliwość sześciokrotnej kombinacji użyć artefaktu i to sześć razy w ciągu godziny, aż sześć razy pod rząd. Innymi słowy mogły komuś dowalić trzydzieści sześć razy z niedużymi przerwami na zregenerowanie fizyczne. Rias, Akeno i blondyn w przerwach czytali księgi Straży oraz Czarnych. Issei wówczas pomagał w treningu walki wręcz i zręcznościowym małej Koneko. Wówczas to przekonała się, że pod maską chama i zboczeńca kryje się osoba, która przeszła masę bólu, by ich chronić. Dzięki swemu senjutsu, po które sięgnęła z kociej ciekawości, odczytała, że on całe życie robił to wszystko dla nich, dla klubu okultystycznego. Zdziwiło ją że mogła odczytać jedno ze wspomnień... Tak przynajmniej na początku myślała...
Znalazła się w dziwnym miejscu. Był to teren starej kopalni odkrywkowej. Przed nimi unosił się w powietrzu dziwny facet, gdy na ziemi znajdowały się trzy wielkie wilki i kilka wężowych smoków. Obok niej znajdował się dziwny koleś o srebrnych włosach, jej siostra, jakiś typ z kosturem, cały klub okultystyczny, upadły anioł i jakaś kobieta o pięknych, niemalże białych, wchodzących w srebro włosach. Issei w pięknej, szkarłatnej zbroi, z wielkim młotem u boku, ruszył na lewitującego mężczyznę. Aż tu nagle zostaje pogryziony przez jednego z wilków. Mocno krwawi. Ból i cieknąca posoka nie przeszkadza mu w wyrwaniu się ze szczęk zwierzęcia, zabierając przy tym jego zęby. Niewiele, jeśli w ogóle, myśląc, rusza dalej. Zadaje potężny cios, a całe niebo pokrywają błyskawice, na ziemię opada zwęglony, ale dalej żywy przeciwnik... Wówczas ujrzała siebie podbiegającą do niego i krzyczącą: „SENPAI!!!”... Potem objęła szatyna i szeptała, że się cieszy że żyje i mówiła, że musi mu pomóc, po czym zawołała jakąś Asię...
W tym momencie wróciła do swojego ciała i usłyszała pytanie bursztynowookiego:
- Widziałaś jakimś cudem jedno z wydarzeń, które staną się w przyszłości... -sprostował. - Nie powinnaś była tego ujrzeć, ale no cóż, trudno. Odpowiem na twoje pytania, gdy zostaniemy tylko we dwójkę... Zgoda??
- Dobrze – wiedziała, że nie może negocjować, bowiem wyczuła prawdziwą moc i emocje tego chłopaka.
Issei dotrzymał słowa. Zrobił różne ciasta i desery specjalnie dla Koneko. Nalał jej i sobie herbaty, po czym zaczął odpowiadać:
- Mój miecz Szkarłatny/Karmazynowy Żniwiarz to artefakt ostatniego z Czarnych. On się w nim ukrywa i czeka, aż się wzmocnimy. Podarował mi wszelkie wspomnienia z całego mojego życia... Bowiem on jest ściśle związany z naszym klubem. Nie mogę ci zdradzić za wiele, bo zakłócę przyszłość. Już ją zmieniłaś wtargnięciem do mych wspomnień, dlatego proszę, nie rób tak więcej, dobrze??
- Rozumiem. Powiedz tylko, czemu nie powiedziałeś od razu. Ten cały ból... te całe poświęcenia... to wszystko jest potworne... Ty zrezygnowałeś ze wszystkiego, nawet ze swej natury zboczeńca i todla nas... Proszę, powiedz dlaczego... - spytała, zaskakując samą siebie. Stało się tak ponieważ jej serce i umysł dalej dygotały przez te doświadczenie.
- Robię to bo jesteście dla mnie jak rodzina, przyjaciele... a każda z kobiet będąca członkinią klubu jest dla mnie niczym kochanka... Wybacz, ale żyję wspomnieniami. Dzięki nim wiem, że nie mogę się poddawać. - odpowiedział i podał jej swoją broń. Wówczas ona zapadła się w ciemność i ujrzała....
Issei-chan taki okrutny, taki zły ;-; Jak można kopać kogoś w dupę. ;-;
OdpowiedzUsuńBić ich nie musiał, tu się zgadzam z Rias, a jak Rias ma cycki, to ma zawsze rację!
Fajny trening, tylko czemu Koneko jest silniejsza niż Rias i Akeno? o/
Naprawdę, super przystawka, śniadanie też niezłe. Zjadłabym, po prostu zjadłabym. O ile trupem bym nie padła po pięciu próbach, bo i tak się zdarza. Ale co poradzić, nie każdy jest Isseiem. Już widzę, jak popylał radośnie przez tor niczym legendarny Yatagarasu :")
Błędów nie było, akcja fajna, zakończenie ciekawe - czekam zatem na next. :* Życzę weny! :*
Ach ten Hardcore trening. Tylko dla Kiby, To serio dlatego, że jest facetem, czy go nie lubisz, hmmm?? Aniki?? Ale! Notka ciekawa, a sposób na zdobywania paktu cudowny ;3 Nawiasem mówiąc ciekawe pomysły na artefakty... Jak zgaduję Koneko wytrzymała, bo jest wieżą, które cechują się wysoką wytrzymałością obciążenia ciała? :P Ale ogólnie cud, miód, malinki i orzeszki. A to wspomnienie... Coś czuję, że niedługo Koneko-chan już bedzie paradować z uszeczkami!! <3
OdpowiedzUsuń