24.11.2015

Rozdział IV

Dzięki siostrzyczko za korektę :D
_________________________________________________________________________________

Koneko po chwili ujrzała pewną ludzką sylwetkę. Miała ona barwę najciemniejszego z mroków i krwistoczerwone tęczówki z czarnym pentagramem przeciętym pionową źrenicą. Z jej pleców wyrastało sześć par demonicznych skrzydeł i trzy, należących do upadłego anioła.
- Witaj Neko-chan. Wiem, że zastanawiasz kim jestem... Nazywam się Shidearu Takashi Kuroryuu i jestem ostatnim z czarnych. Nim spytasz, wyglądam tak, bowiem musiałem pojawić się tutaj jako cień. Inaczej nie dałabyś rady wytrzymać natężenia mej aury i mocy... Skoro przybyłaś jako pierwsza, musiałaś skraść wspomnienia Isseia. No nic, pytaj, o co tylko zechcesz. Jako że jesteś kobietą, odpowiem ci na każde pytanie. - stwierdził Shi.
- Czemu nazywasz mnie Neko i co mam z tobą wspólnego? O co chodziło w tym wspomnieniu?? - spytała zszokowana.
- W przyszłości będziesz naprawdę potężną dziewczyną. Zabijesz boga śmierci Azteków. Masz to ze mną wspólnego, że będę cię nazywał ciocią albo Neko. I moją matką nie jest Kuroka... Odrzucasz samą siebie, ograniczasz, boisz się swoich mocy. Posłuchaj ten artefakt, który cię zaakceptował, to Nirwana. Zmienia całe zło, które się w tobie znajduje w czystą Energię, sprawiając że jesteś dobra. Te wspomnienie było zapowiedzią rozpaczy. Po pewnym czasie Ise ponownie by zginął, załamałby się cały klub. Dam Ci pewien prezent i muszę prosić byś nikomu nie mówiła o tym spotkaniu, do czasu aż spotkam się z każdym członkiem lub członkinią waszej ekipy. - podał jej przepiękne, srebrne kimono.
- Etto... Dzięki, ale mam jeszcze jedno pytanie. Czy stracimy kogoś?? - spytała.
- Szczerze?? Ciężko mi to powiedzieć, bo już się zmieniłaś przyszłość. Albo inaczej to ujmę, im więcej Ci powiem, tym większe będzie echo w przyszłości, ponieważ każde wydarzenie przypomina strzał z balisty. Pocisk przeszywa cały szereg innych istot. - odpowiedział zagadkowo.
- Rozumiem, czyli nie możesz mi tego teraz zdradzić... może chociaż powiesz coś o swoich aspektach i czarnych? - poprosiła.
- Jasne. Co chcesz wiedzieć o Czarnych?? Moimi aspektami są: Śmierć i Chaos. - zgodził się.
- Możesz opowiedzieć, o tym co potrafiliście w sztuce wojennej i senjutsu? - zadała pytanie.
- Luz. W sztuce wojennej nie różniliśmy się od was bynajmniej do pewnego momentu. Każdy czarny ma dwie fazy rozwoju: Pierwszą fazą jest tak zwane uśpienie, w tym stanie Czarny nie posiada jakiś szczególnych mocy, nie ma akceptów i jest dzieckiem. Nie zmienia tego czas, a pewne wydarzenia, talent i siła DNA. Nim spytasz, ja się przebudziłem... na wasze to będzie z sześć lat. Wówczas nasz wygląd ulega zmianie, nasza potęga rośnie i otrzymujemy drugą formę i aspekt lub aspekty. Jestem najpotężniejszy, bowiem własnoręcznie pochłonąłem i zniszczyłem swoją rasę. Powód prosty. Odmówili mi kobiety i zabili ją, więc ja wymordowałem ich oraz inne rasy... Drugą fazą jest przebudzona i tak trwamy do śmierci. Umieramy od ran lub jak ja nie umieramy, bowiem sami jesteśmy śmiercią i chaosem. - odpowiedział Shi.
- Dziękuję, a czym jest to kimono?? - spytała.
- Ahhh to pozwoli Ci pochłaniać więcej i bardziej sprężać senjutsu. - dodał Czarny, odsyłając ją do pokoju Isseia.

Koneko rozejrzała się skołowana po pokoju i uśmiechnęła się lekko, trzymając śliczny tradycyjny japoński strój. Hyoudou czekał, aż ta się odezwie, gdy nagle Toujou wypaliła:
- Do zobaczenia Senpai! - po tych słowach wyszła i w ciszy nocy myślała o tym, co jej się przytrafiło.

Kolejnego ranka szatyn dał miecz Rias, gdy ta jeszcze spała. Obudziła się w mundurku. Znajdowała się w dziwnym miejscu, a przed nią stał pewien mężczyzna... Miał on jasną cerę, czarne, będące w wiecznym nieładzie, włosy, sięgające kawałek poza łopatki, lekki zarost, krwistoczerwone tęczówki z pentagramem obsydianowej barwy przeciętym przez pionową źrenicę. Z wygiętych w uśmiechu ust wychodziły dwa długie kły... znała je, były podobne do tych jej drugiego gońca. Był dobrze zbudowany, ale i dość wysoki. Wokół niego krążyła masa tajemniczej mocy i nieopisana słowami złowroga aura. Obecnie nie miał na sobie nic poza dolnym ubiorem, czyli glany i czarne spodnie przytrzymywane potężnym pasem z czaszką.
Machnął dłonią i znikąd pojawił się stolik z herbatą oraz masą ciast. Obok mebla pojawiły się stojące naprzeciwko dwa wygodne krzesła. Usiadł na jednym z nich i powiedział:
- Witaj Rias. Miło mi, że w końcu się spotykamy... Na razie porozmawiamy na poziomie duchowym. Wiem, że masz masę pytań i wiele oskarżeń, lecz nim zaczniesz, mam ważną wiadomość dla ciebie. Za dwadzieścia pięć dni przybędzie feniks. Musisz go wyzwać do gry. Potem daj wolną rękę Isseiowi. A i gdzie moje maniery... proszę usiądź Matko Chrzestna...
- Nim zacznę oskarżać, spytam po prostu kim jesteś. - powiedziała spokojnym tonem, siadając. W myślach analizowała swojego rozmówcę.
- Nazywam się Shidearu Takashi Kuroryuu, zwany też Obsydianowym Jebaką. Wiesz, jak to my demony lubię się wydurniać i wysyłam codziennie minimum jeden przybity do pentagramu łeb kozła prosto do papierza... - zaśmiał się, kłaniając. Jednak zapomniał, że siedzi i jebnął głową w stół, oblewając się wrzątkiem.
- Więc to o tobie wspominał Ise... skoro mój wspaniały pion ci ufa i ja zaufam. Chciałabym się dowiedzieć czegoś na temat tego co mnie czeka i czemu nazwałeś mnie „Matką Chrzestną”. - odpowiedziała, uśmiechając się z lekkim rozbawieniem.
- Czeka was masa walk i gdybym nie ingerował, to by was czekała masa bólu i poniżenia... Straciła byś Isseia i wiele innych koszmarów. Musiała byś patrzeć, jak go feniks pali, co prawda potem by przyszedł po ciebie, sprzedając lewe ramię w zamian za dziesięć sekund Łamacza Ładu. Pokonałby Raisera, zyskując szacunek twojego brata. Jednak przez moje wkroczenie każdy demon, upadły i zwykły anioł zna jego znak. To ja stworzyłem Straż, przekazałem im wiedzę i zboczenie. Wszystkie artefakty czarnych to moja robota. Ustawiłem wszystko dla jednego celu, by chronić i wzmocnić cały Klub Okultystyczny... Bowiem jestem wam naprawdę wdzięczny i rodzinie należy, oraz powinno, się pomagać... Nazwałem Cię Matką Chrzestną, bowiem za dziewięćdziesiąt dziewięć lat nastąpią moje narodziny, a ty zostaniesz moją Chrzestną - odpowiedział.
- N-niemożliwe... a-ale to by się zgadzało... Czyżbyś był... SYNEM AKENO!!?? - spytała po chwili.
- Dokładnie. Jestem jej synem i pewnego potężnego wampira zwanego niegdyś Drakulą, potem i obecnie Alukardem. Mój Ojciec w swym wiecznym głodzie pochłonął krew Kota z Cheshire, mającego zdolność do bycia wszędzie i nigdzie. Dlatego mogłem przenieść się do przeszłości i zabić czarnych, pochłaniając ich, a także napisać losy nadprzyrodzonych ras oraz waszego klubu od nowa. - potwierdził, szokując szkarłatnowłosą.
- Rozumiem, ale to nie wyjaśnia jaki masz w tym interes... - kontynuowała.
- Jestem po prostu wiecznym nieznośnym gówniarzem. - zaśmiał się ciepło i odesłał ją do pokoju, by nagle pojawić się w umyśle pewnej Brunetki/granatowowłosej. Zbliżył się do niej bezszelestnie i spróbował ugryźć. Wówczas zebrał z błyskawicy. Potrzepało go to trochę, a ten zaczął się śmiać, mówiąc:
- Cześć Mamo.
- Że co??!! - spytała zaskoczona Akeno i walnęła go znowu, on jeszcze bardziej się roześmiał i wyglądał na naprawdę zadowolonego.
- Nim mnie znów pizdniesz gromem, może dasz mi coś powiedzieć?? - zasugerował i znów dostał.
- Ara-ara wymsnęła mi się... - zachichotała.
- Rozumiem. Nazywam się Shidearu Takashi Kuroryuu i jestem twoim synem... - urwał gdyż oberwał piorunem w klejnoty... - Tak jak mój ojciec, nie przejmuję się obrażeniami, bo moja regeneracja jest tak wielka, że nieważne, co mi zrobisz, i tak tego nie odczuje... Ale kontynuując, przybyłem tu dać ci pewien prezent...
Jak tylko skończył mówić, moc Akeno wzrosła nienaturalnie i do jej głowy wtargnęła masa wspomnień. Gdy ta się otrząsnęła, leżała w swoim łóżku, a go nie było. Uśmiechnęła się, bowiem poznała swojego pojebanego synka. I on znów to zrobił, a raczej dla niej obecnej po raz pierwszy, czyli bawi się różnymi czasami oraz wydarzeniami z nimi związanymi.

Kolejnego wieczoru Issei przemierzał uliczki miasta. Nagle ktoś na niego wpadł. Chłopak instynktownie chwycił tą osobę, nim upadła. Gdy spojrzał na tę istotę, ujrzał młodą blond włosą dziewczynę w stroju zakonnicy. Uśmiechnął się ciepło, bowiem ją poznał i spytał:
- Nic Ci się nie stało?? Mogę w czymś pomóc??
- Przepraszam, mam nadzieję, że... - urwała, bowiem spojrzała na osobę, na którą wpadła i aż zabrakło jej słów z wrażenia. Ujrzała bowiem chłopaka o dziwnie znajomej aurze i znajdujące się za nim czternaście smoków.
- Chcesz się dostać do kościoła?? Pozwolisz że cię odprowadzę, bo w tym mieście nic nie jest takie na jakie wygląda... Najszybciej będzie.... O!! Tędy!! - wziął ją za rękę i pociągnął ku dziwnej alejce, gdzie ta ujrzała znak przypominający czerwonego smoka. Chłopak wystawił rękę i pojawił się portal przeszli przezeń i byli przed kościołem. - dalej nie podejdę, bowiem jestem osobą niewierzącą i się brzydzę tymi miejscami. A jeśli chcesz wiedzieć dlaczego, to ponieważ tam są pedofile w sułtanie i konfensjonale i wszędzie po prostu...

2 komentarze:

  1. Dzięki, że mimo dłuższego rozdziału nie było dużo do poprawy Xd Nie, ale serio zaczynasz robić coraz mniej błędów - szacun. A notka cóż, ciekawie, ciekawie. Shi zaczyna się ze wszystkimi zapoznawać. I widać, że ma coś po tatusiu (Alucard i te wiadomości do papieża + masochizm). W sumie... No to zostali mu tylko Asia (jak już się z nią załatwi akcja), Kiba (... trzymajmy kciuki, by go nie zajebał) + Gasper (...najwyżej będzie nowy goniec....?). Aaa ta srebrna to i tak dopiero za X rozdziałów. A ja i tak czekam na spotkanie Vali'ego ^^ Ale! Notka ciekawa i powoli ekipa rośnie w siłę (jakby już dawno nie urosła w siłę). Mam nadzieję, że mimo tego wszystkiego ich nie przykoksujesz ZA bardzo :P Ale tak to wszystko wydaje się być wyważone i ciekawe ;3 Nic tylko czekać, aż Shi się rozbryka ^^ A Akeno... Kurczę, Shi musiał mieć ciężkie dzieciństwo jeśli coś przeskrobał tak hardcorowo. Chociaż... To popierdolony masochista, więc raczej jego celem było pożądne obrywanie wciąż i wciąż byleby mama sprawiła mu przyjemność. Jakkolwiek to brzmi, huehue... Pozostaje czekać na nexta... ;-; Jak długo to będzie trwało~? Wenyyyy! I pozdro ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. O, jak dużo piszesz :3 Chwali się, chwali! No, a teraz konkrety: błędów nie ma zbyt wiele, to bardzo dobrze, że masz korektę.
    Fabuła rysuje się coraz ciekawiej...Jeśli Issei nie zamorduje Kiby, skłonna będę uwierzyć, że jesteś cudotwórcą.
    Akeno to matka Shi? *wut* Czyli Shi przeniósł się do czasów, gdy jego nawet nie było w planach?
    Issei ateista...kolejna zgodność z kanonem, chyba tak było w anime :3 Wybacz długie niekomentowanie - tak to jest, jak zjada mnie życie.
    WENY ŻYCZĘ! o/ *idzie nadrabiać zaległości*

    OdpowiedzUsuń