20.11.2015

Rozdział I

Piąty rok treningów minął mu na nauce walki wszelką bronią i sztuk walki. Szóstego roku wyruszył na pierwszą Straż i miał za zadanie unicestwić oszalałego upadłego anioła. Co też zrobił prawie ginąć więc w konsekwencji zwiększono mu treningi dotyczące uników i defensywy. Siódmy upłynął mu na życiu najemnika i członka mafii. Zaś ósmy spędził na medytacjach i naukach o rasach innych niż ludzkość. Dziewiątego przeszedł wręcz aż za ciężkie dla smoka ćwiczenia wydolnościowe i został częściowo skrzyżowany z Tyrantem - smokiem zdolnym się dostosować do wszystkiego co naturalne, innymi słowy gniew matki natury był mu niestraszny. Był on też ogromnym skupiskiem energii życiowej tak wielkim że jego niewielkie fragment dalej żyją mimo masakrycznego posiatkowania. Issei otrzymał kilka jego fragmentów mianowicie: mięsień sercowy, mięśnie kończyn górnych i dolnych, fragment gałki ocznej i klatkę kostną chroniącą serce... Dziesiątego roku szatyn został wysłany w najbardziej nieprzyjazne rejony gdzie miał przeżyć w samotności.

Jak tylko zakończył szkolenie dowiedział się że został zapisany do Akademi Kuou. Już pierwszego dnia zyskał reputację super zboka zakumplował się z Matsudą i Motohamą. Ważnym wydarzeniem tego dnia było spotkanie grupy interesujących dziewczyn mianowicie: Szkarłatnowłosej Rias, Granatowowłosej Akeno i kilku innych. Tego samego dnia wylądował na dywaniku u przewodniczącej szkoły ponieważ zrobił spłuczkę niejakiemu Genshirou Saji'emu. Potem jego pamiętne przedstawienie wyglądające następująco:
- Nazywam się Hyoudou Issei... Czym się interesuję?? Oczywiście kobietami i ich ciałami. Kocham walkę i kobiety. Nienawidzę wszystkiego innego. Czego się boję?? Niema takiej rzeczy. O czym marzę? A co was to?? - stwierdził szatyn po poproszeniu o przedstawienie się.

Po kilku nudnych lekcjach zapoznawczych skierował się do domu i jak przechodził przez specjalny wiadukt służący jako przejście dla pieszych usłyszał za sobą:
- H-Hyoudou I-Isei-kun proszę zostań moim chłopakiem. - zaświergotała śliczna brunetka o nietypowych oczach w odcieniu ciemnego różu zmieszanego z czerwienią. Była ubrana w typowy japoński mundurek szkolny barwy czerwonej. Bursztynowooki spojrzał tylko na nią groźnym wzrokiem
- Czego chcesz upadły aniele?? - spytał.
- Huh?? Więc mnie przejrzałeś, a łudziłam się że oszukam Strażnika... no cóż trudno i tak miałeś zginąć. Więc proszę umrzyj szybko!! - wydarła się jak psychopatka transformując się. Wówczas ten zrzucił marynarkę od mundurka i skierował prawą rękę za głowę wówczas rozbłysła czerwień. Następnie wystawił ramię zza łba przed siebie dzierżył w dłoni przepiękny czerwony miecz: 


Upadła zaklęła cicho rozpoznając ostrze te same które od kilku lat uśmierca jej pobratymców przeklęte ostrze "Kurimuzon Shinigami". Przyjął pozycję ofensywną czyli wysunął lewą nogę do przodu lekko ugiął prawą, miecz skierował ostrzem ku ziemi i skoncentrował całą swoją żądzę krwi w broni. Brunetka się roześmiała i rzuciła włócznią światła jednak Hyoudou rozciął światło i w stronę czarnego anioła pomknęła czysta fala mroku i jego chęci zabijania. Ta uniknęła ataku jednak ten cios miał inne zadanie i spełnił je perfekcyjnie bowiem każdy demon, anioł, upadły anioł i osoba należąca do kościoła została przezeń przyciągnięta. Isseia interesowała zwłaszcza demoniczna część widzów, a dokładniej Rias i jej figury. Upadła się zaśmiała bowiem dostrzegła, że szatyn ciężko dyszy po tym ataku, wówczas sobie przypomniała słowa jednego z jej konających podopiecznych upadłego księdza Pistusa (Pizdusia): "O-on stawia w-wszy... stko.... na je... nisz.... cielski atak.". Więc się zbliżyła bez strachu jednak Bursztynowooki tylko na to czekał i jak tylko znalazła się w zasięgu to zniknął i pojawił się za nią ucinając jej jedno ze skrzydeł. Ta krzyknęła przeraźliwie po czym rzuciła włócznią światła prosto w brzuch Hyoudou. Ten opadł na kolana jednak odrazu zaczął się podnosić z jękiem, spojrzał jej w oczy i zaczął iść powoli ku niej zataczając się. Tracił naprawdę dużo krwi jednak nie przestawał kroczyć naprzód jedyne co się dla niego liczyło to zabicie wroga... Swoją podstawą zrobił wrażenie na widowni i ją też przeraził bowiem ledwo co żywy, ba śmiertelnie ranny dalej walczył nie bał się śmierci i śmiał się jej w twarz. Szkarłatnowłosa przestała się wahać i postanowiła zaufać instynktowi oraz sercu. Więc jak tylko szatyn padł od razu doń podleciała i szepnęła:
- Proszę żyj... dla mnie - końcówkę dodała ledwo słyszalnie dla niej samej. Następnie spojrzała na upadłą która się wycofała zadowolona z siebie mówiąc:
- Hahahahhaha niema szans by zwykły użytkownik przeciętnego sacred gear był wstanie mnie zabić to ten mieczyk odwalił za niego większość roboty przy mordowaniu....

Issei obudził się u siebie w domu, czuł coś miękkiego na plecach... ogólnie całe jego ciało przylegało do czegoś o niezwykłej delikatności plus ten słodki piękny zapach kwiatów... i szkarłat czegoś pięknego. Pierwszą jego myślą było że umiera i oddaje się swym zboczonym fantazją o Rias jednak po chwili usłyszał: "Ohayo" wypowiedziane słodkim głosem wówczas wyskoczył z łóżka i dostrzegł, że na łóżku leży piękna kobieta, i to naga spojrzał na dół, a wówczas dostrzegł iż też jest w stroju Adama. Nie przejmując się tym podszedł do specyficznego znaku znajdującego się na ścianie: 

a z oznaczenia runicznego wyłoniła się tacka na której była: gorąca zielona herbata w niewielkim japońskim dzbanku, dwa kubki, dwa talerze pełne sushi, miseczka z wasabi i druga z sosem sojowym, dodatkowo jeszcze paczka pocky i jakiś magazyn dla otaku. Wziął zestaw śniadaniowy i zaniósł go dziewczynie. Usiadł obok niej i zaczął:
- Rias nie jestem skołowany bowiem miałem przyjemność lub nieprzyjemność ujrzenia jak działają wasze demoniczne szachy. Dziękuję za ocalenie życia i przysięgam że będę Ci zawsze wierny oraz będę istniał dla ciebie. Oddaję ci do dyspozycji całą swoją moc, wiedzę i umiejętności. Pozwól że przedstawię się ponownie. Nazywam się Hyoudou Issei i jestem Strażnikiem o randze: "
Caesar interitum" - "Cezar zniszczenia". Ponieważ to ranga którą wy byście nazwali władcą jakiejś części zaświatów pod kontrolą danego władcy demonów np. ta pod nadzorem twojego brata. Mogę wam podarować sporo wiedzy i zapewnić wsparcie straży jednak muszę prosić o jedną rzecz. Pozwól mi zadecydować kiedy wezwę swych ludzi a kiedy nie...
- Rozumiem więc cenisz pewną tajemnicę i w ramach zaufania przekazujesz mi ją... 
Iyaaan. i-i s-skąd wiedziałeś że jestem otaku??!! - spytała naprawdę zaskoczona Rias.
- Widzisz ja wiedziałem o tym że zostanę twoim podkomendnym jednak nie chciałem być tak słaby... więc dołączyłem do straży. Znam część przyszłości bowiem zdradził mi ją miecz, a raczej Czarny który go wykuł on jest dość ściśle związany z twoim domem Buchou mówię o twoich pionkach... Czarni rasa hybryd diabłów lub demonów z upadłym albo normalnym aniołem i domieszką krwi wampira. Ich moc jest większa niż bogów jednak póki nie dorosną czyli się nie przebudzą są słabi jak chowańce. Ten ostatni nosi imiona Shidearu Takashi. Nic więcej o nim nie mogę powiedzieć po za tym że on będzie nam pomagał ale i czasem szkodził... Bowiem są pewne osoby których nienawidzi i nie wiem czy dam radę utrzymać kontrolę nad mieczem. Wracając do mnie odnalazłem broń mając pięć lat, dzięki jego radom w  rok nabrałem dość dużej wytrzymałości i umiejętności dostatecznie wspaniałych by mój pradziad poprzedni Caesar interitum przyjął mnie na ucznia. Spędziłem dziesięć lat szykując się do służby pod twymi rozkazami. Moim Boskim darem jest dar wzmocnienia. Opanowałem go częściowo i osiągnąłem pierwszy stopień łamacza ładu oraz zdjąłem klątwę z tego sacred gearu czyli usunąłem nienawiść z serca poprzednich Cesarzy Czerwonego smoka Draiga. A wiem że jesteś otaku bo powiedział mi o tym Shi. - odpowiedział.
- Czyli reasumując nie walczyłeś na poważnie z tą upadłą... chciałeś mi zaimponować i uwierzyłeś w proroctwa miecza. Posiadasz przebudzony dar ale go nie użyłeś powiesz czym się kierowałeś?? - spytała rozważając sytuację.
- Oczywiście kierowałem się tym by oszczędzić Ci masy bólu. Chcę byś była tą która posiada najwspanialszą kolekcję figur. Walczyłem z upadłą na poważnie ale jako człowiek. Gdybym użył boskiego daru zmarłbym i nie mogła byś mnie wskrzesić bo moja dusza została by zamknięta w tym darze bowiem mam w sobie część smoczego ciała i dusze wielu smoków... - odpowiedział szczerze czym zaskoczył już całkowicie Rias.

2 komentarze:

  1. Rozdział po prostu mega! Wszystko dobrze, prócz jednego. Kurczę, to że na blogu wygląda na długi nie oznacza, że jest długi! Zapłacisz za te niecałe 2 str następnym razem! Ale cóż. Notka ogólnie dobra. Wszystko składnie i idealnie, prócz paru moim zdaniem mimo wszystko, niedociągnięć. Mam na myśli to, że w sumie to słusznie, można ci wybaczyć zakończenie tak szybkiego rozdziału, bo w podobnym momencie zakończył się 1 odc DxD. Jednak to i tak niedosyt ;( Nooo i szkoda że Issei nie miał swoich zboko wtop, akcji. Ale znając Ciebie, będzie ich jeszcze sporo, więc tym razem masz wybaczone ^^ Mam tylko nadzieję, że nie porzucisz bloga, co zalicza się jako Twoja specjalność, niestety. No cóż, trzymam kciuki że BĘDZIESZ prowadził tego bloga. Będziesz. Nie zostawisz go i historii. Jeśli to zrobisz, to równie dobrze możesz zaprosić Czterech Jezdzców Apokalipsy zanim ja przyjdę, inaczej sama Ci zrobię Apokalipsę -.- Ale kończąc grozby i podsumowując:
    Treść fabularna- Zajebiście
    Stylistyka - Po twojemu, przyjemna, intrygująca
    Ortografia - to chyba nie muszę mówić, że luki są? -.-
    Językowo - dobre zwroty~! Fajne teksty~! Idealnie~! Prócz paru przejęzyczeń, ale może niedokładnie czytałam.
    Czyli notka MEGA. A że ort. i jęz. można wybaczyć za wspaniałą treść i pomyślunek tworzenia, ocena 10/10. Gratuluję i pozdro ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie o/
    Naprawdę świetnie, powiadam. Zacnie, powiadam. Iyaaaan...były błędy, ale znów nie tak dużo. Teksty bardzo spoko i pasujące do postaci, wyszły Ci bardzo naturalnie, umiesz się wczuć w postacie. Widać to i CZUĆ! Masz talent i to spory, byki wprawdzie są, ale da się je poprawić, zatem...iyaaaaaaaan...zostawiam 11/10 i pozdrawiam mocno! :3

    OdpowiedzUsuń