31.12.2015

Rozdział XI

ROZDZIAŁ BEZ KOREKTY!!
_______________________________________________________________________________

Kilka godzin później w dziwnym wymiarze gdzie nie było niczego ale i wszystko istniało, znajdowała się rodzina Rias, ekipa Valiego i Irina, a naprzeciwko nich stał Shidearu w swej prawdziwej formie. Uśmiechał się smutno i nagle ustawił się bokiem do nich stwierdzając:
- Postanowiłem dać część moich umiejętności i mocy poprzez pokazanie wam przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Jednakże z tym się wiąże także doświadczenie tego co czułem i itp. 
- Rozumiemy to i możesz zacząć... - stwierdziła cała grupa.
- Dobrze więc na początek ty Asiu reszta też tego doświadczy ale to ty będziesz się we mnie wcielała dla nich to będzie zwykłą wizja. - wyjaśniła wymiar nagle się rozmył każdy poza wymienioną dziewczyną zdawał się być duchem ona zaś pod postacią około trzydziestoletniego Shi chodź dalej wyglądającego znacznie młodziej przemierzała uliczki czerwono czarnego miasta. Nagle znalazła się na pewnym tarasie widokowym i ujrzała panoramę miejscowości a raczej koszary i „Wyłomy” czyli przejścia do innych światów. 


W skórze Shidearu przeskoczyła przez swego rodzaju barierę i opadła z wielkim impetem na ziemie poprawiła pelerynę i podeszła do lustra które pojawiło się przednią gdzie ujrzała swoje odbicie.


Skinęła głową uznając że jest odpowiednio i zniknęła w mroku pojawiając się na wielkim moście w oddali którego widziała złotą kulę swój cel podróży


, a gdy szła po budowli co chwila z cienia wychodziły postacie odziane w czarno-czerwone pancerze. Dzierżyli broń wszelkiej maści od mieczy i sztyletów, przez łuki i włócznie do broni palnej i broni energetycznej. Szli za nim w pewnym odstępie nagle przed nią oraz tą kolumną wystąpiła grupa kobiet. Były to przepiękne długowłose brunetki o krwistoczerwonych oczach z czarnymi pionowymi źrenicami, o ustach koloru posoki i delikatnych rysach ciał. Uśmiechnęły się i przemówiły jednym tonem: „Waszym celem jest miasto niebieskich, przynieście im czarne płomienie naszej woli, naszego męstwa i naszej nienawiści. Ruszajcie za waszym młodym przywódcą Królem Śmierci i Chaosu tym który drwi z bogów i śmierci.”, a następnie równie niespodziewanie prawie wszystkie zniknęły w chmurach stworzonych z ciemności. Jedna podeszła do Shi i go czule pocałowała szepcząc że będzie czekała, zaś przez oddział przeszły szepty w stylu: „Taki młody i już ma kobietę.”, „Czy on serio jest tak potężny??”, „Cholerny dzieciak zajebany pomiot Nad Króla.” czy też „Niesamowite otrzymał ją Kapłankę zwaną Tancerką Dziewiczej Śmierci.... i go nie zabiła ba okazuje mu nieskończenie wiele serca. KIM ON JEST DO CHOLERY??”. Młody król klepnął ją w tyłek i stwierdził: „Poczekaj na mnie w sypialni uszykowana tak jak lubię, myśl o mnie i pragnij mojego powrotu a na pewno wrócę chociażbym miał utopić cały nasz wszechświat we krwi... nie jest dla mnie ważna czy to krew Niebieskich, Zielonych czy też nasza!! ZAJEBIE KAŻDEGO KTO SIĘ OŚMIELI CIĘ TKNĄĆ!!”. Po czym odszedł, ona uśmiechnęła się szerzej i zniknęła. Shidearu jako pierwszy przekroczył złotą kulę i ujrzał Miasto Niebieskich


 nic nie myśląc wyszeptał tylko: „*Czarna Otchłań Tańczącej Śmierci oraz Tańczącego Chaosu ZEW ZNISZCZENIA!!*”. Metropolia nagle została zmieciona z powierzchni ziemi, a niezliczona ilość dusz oraz „Esencji” pomknęła ku niemu. Chłopak uśmiechnął się i obserwował miejsce gdzie powinno być miasto, a jego „żołnierze” którzy byli narwani obecnie opróżniali się w pancerze. Bowiem potęga, brak jakiego kolwiek wahania, litości czy też przejęcia ich dowódcy przeraziła ich. Kilku w panice rzuciło się na niego wówczas Shi nagle dobył włóczni Broniac i za jej pomocą błyskawicznie rozgromił dezerterów/zdrajców jak kolwiek by ich nie nazwać. Wyglądało to następująco, najpierw wbił broń w ziemie i wykorzystał ją jako podstawę do przytrzymania się rękoma w celu kopnięcia najszybszego z atakujących. Gdy ten oberwał i odleciał wyrwał boskie uzbrojenie z ziemi i uderzył drzewcem w najbliższego z wrogów. Siła tego ciosu zniszczyła pancerz i jednego z opozycji. Następnie Takashi wykonał kilka pchnięć i położył kolejną grupkę trupem, a ostatniego ze zdrajców który uciekał w panice rzucił nią zabijając go na miejscu. Uśmiechnął się z drwiną i stwierdził: „Skoro Ci zdradzili oznacza że wy również!!” a moment później zamiast włóczni trzymał łuk działający na tej samej zasadzie co poprzednia broń różnica była taka że te uzbrojenie zawsze trafiało. Po krótkiej chwili jedynym żyjącym Czarnym był on sam, wrócił do swojego domu a inni z jego rasy jak zawsze szeptali: „Znów zamordował swój oddział.”, „Pewnie stchórzyli więc zabił ich wszystkich” lub „Olał ich i po obserwacji zniszczył miasto razem ze swoimi żołnierzami.”. Puścił ich uwagi mimo uszu i wszedł do sypialni...

Tutaj wizja uległa rozmyciu, a Asia została wyrzucona z jego „ciała”. Shidearu uśmiechnął się wesoło do nich i stwierdził:
- Asiu zaskoczyłaś mnie myślałem że nie dasz rady znieść całego wspomnienia co niestety wyczerpało limit możliwości pokazania innym wspomnień przy kolejnym razie pokażę dwa wspomnienia.

Obudzili się po chwili z powrotem w piekle i postanowili że każdy uda si w swoją stronę nagle Rias wypaliła:
- Ise możesz mi pomóc mam coś ważnego do zrobienia i potrzebuję twej pomocy...
- Jasne. - zgodził się i udał się z nią do sypialni znajdującej się nad podziemnym polem treningowym na którym ćwiczył dom Sony. Sanji właśnie trenował precyzję gdy nagle usłyszał głośne jęki i stracił koncentrację przez co zwalił ćwiczenie. Sitri zaklnęła w myślach, chłopak pragnący smoczej mocy i zamiany ról z Issei'em nagle poczuł się jakby był pod wpływem depresji. Dziewczyna o krótkich włosach barwy czarnej i mająca okulary na nosie wściekała się bowiem Rias celowo jej udowadniała swoją wyższość oraz wykorzystywała fakt że jest szczęśliwie zaręczona podczas gdy ona sama nie ma nikogo i mogą ją w każdej chwili związać z jakimś tyranem. Sanji podszedł do swej mistrzyni i stwierdził:
- Może to pomoc w treningu?? Rias-san stara się traktować wszystkich bardzo dobrze ba wręcz za dobrze. Jeśli nauczę się ignorować bodźce wzrośnie precyzja i udowodnię temu dupkowi Ise że ja też jestem Smokiem!!
- Zgadzam się. - potwierdziła a do sali weszła Rias z uśmiechem sadystki i stwierdziła:
- Wy na serio myśleliście że my się kochamy nad wami?? Nie to tylko nagranie puszczone po to by mój braciszek przestał mnie męczyć niezręcznymi pytaniami, a ja mam ochotę potrenować inne metody walki niż magia.
- Dokładnie... - stwierdził szatyn wchodząc do sali z dwoma długimi kijami gdy się trochę zbliżył rzucił jeden swej ukochanej. - zaczniemy od podstawowych ćwiczeń rotacyjnych mających zapewnić lepszą kontrolę i wyczucie oręża. Po prostu naśladuj moje ruchy najpierw jedna z nóg do przodu i okręcasz kij od odpowiedniej strony jak wysunęłaś prawą nogę możesz komfortowo wykonać rotację bronią od lewej do prawej.
- Rozumiem. - odpowiedziała wykonując kilka obrotów kijem by po chwili zacząć nim doskonale się posługiwać, wówczas zrozumiała że ona sama tak jak każdy wybrany była połączona z Shidearu myślami więc mogła nieświadomie coś od niego skopiowała. Issei kilka razy ją znienacka zaatakował i dała radę zablokować te ciosy ba wykonała kontry przez co złamała swoją broń. Chłopak się uśmiechnął i nagle zniknął próbując ją podciąć wówczas ta instynktownie użyła swego ataku magicznego i dała radę zatrzymać pięść Ise chodź po tym opadła na kolana wycieńczona.
- Rias teraz rozumiesz o czym on mówił? Ty nie rozumiesz swej mocy nie rozumiesz siebie samej dlatego nie mogłaś i na razie nie możesz odbyć specjalnego treningu z nim. - wyjaśnił i pomógł jej wstać – Ale ja już się o to postaram byś jeszcze dziś go przeszła. Więc proszę odpowiedz czym jest zniszczenie?
- Zniszczenie jest sztuką polegającą na niszczeniu materii i antymaterii jak np. dusze. - odparła
- Zła odpowiedź... - usłyszeli głos Shi. - Zniszczenie jest ogólnym określeniem na rozpad, destrukcję, starzenie, utlenianie i itp. zatem jest wszelkimi metodami unieszkodliwiania konkretnych rzeczy. Więc by kontrolować tę moc musisz zidentyfikować materiał celu i wybrać metodę wymazania tego co chcesz. Przykładowo weźmy ten o to kamyczek. - wyjaśnił i wyciągną jakiś kamień – wymień metody zniszczenia tego obiektu.
- Korozja, wybuch, roztopienie i wiele innych... - Nagle oświeciło Rias. - Rozumiem używając wszystkiego naraz wkładam aż za dużo mocy i zmiennych. Co powoduje że moje czary są cięższe i wolniejsze, a ich castowanie zajmuje dłuższą chwilę więc jeśli wyrzucę zbędne rzeczy moje zniszczenie nabierze potęgi i precyzji. A walka bronią białą ma mnie nauczyć szybkiej analizy, obserwacji i czytania ruchów oraz stanu przeciwnika. Mam się nauczyć przewidywania.
- Dokładnie zdałaś, a teraz chodź ze mną tutaj minie kilka sekund tam wiesz ile... - uśmiechnął się do niej Czarny i zabrał ją na trening.

Dwa dni później pole bitwy przeznaczone do szach demonów będące...

_______________________________________________________________________________
„**” - tłumaczenie z języka Czarnych.

28.12.2015

Rozdział X

TA TEŻ NIE MA KOREKTY!! :D
_________________________________________

Issei rozejrzał się uważnie po sali i podszedł do Asi którą zaczepiał jakiś pajac w jego mniemaniu po czym poprosił dziewczynę o taniec. Przypadkowo wszedł w balance breaker i przeszedł po stopie tamtego (Był lekki i delikatny jak ważąca tonę kula burząca). Nawet Shidearu się zmaterializował korzystając z mocy zaświatów. Siedział on w cieniu patrząc na salę swoimi czerwonymi oczami uśmiechał się z politowaniem nagle wstał i bezszelestnie podszedł do Lokiego w kamuflażu po czym rzucił mu wyzwanie zgrywusa i dojebał mu z rozkładającego się wieloryba. Ten zaskoczony rozproszył maskowanie i zaczął walczyć z brunetem, bronie z jakich korzystali to były np. wypełnione spermą smoka prezerwatywa, kabanosy, lightsabery, tłuczki do ziemniaków, strzelali do siebie z najróżniejszych dziwacznych sprzętów. Na zakończenie pojedynku okopali się w swego rodzaju twierdzy i strzelali sobie nawzajem do fortyfikacji jakieś gówno Shidearu wygrał bowiem wystrzelił Bogu żartów wszystkie płyty zjebera i niezniszczalny oraz nieściszalny otwarzacz. Loki zwiał z piskiem, a Shi uśmiechnął się szerzej by wówczas zebrać z błyskawicy i oddać nadawcy krzycząc: „DZIADZIUŚ CHCE SIE BAWIĆ Z WNUSIEM?!!!??”. Co wmurowało Barakiela i przysiągł więcej nie pić. Jednakże jego postanowienie szybko poszło się kochać bowiem Czarny i Issei przynieśli dwie wielkie butle tajemniczego płynu i rozlewali gościom mówiąc że to ma niezłego kopa. Pierwszym który to wypił i szybko pożałował był Azazel bowiem przez tego potiona wyskoczył z bokserek oraz spodni, a na chuju i jajach miał skarpetki, a jakby tego było mało tańczył gangama na brwiach klaszcząc pośladami. Kolejnym był Schirzes on zaś ubrał obcisłe gacie ze skóry geparda i bujał się na lianach ze swojej mocy zniszczenia udając Tarzana. Następnie Vali wziął jedną porcję i po tym tak się napalił że zniknął gdzieś z Kuroką, a potem pojawił się w przebraniu Conana barbarzyńcy ją miał nagą związaną przewieszoną przez ramię a w drugiej ręce dzierżył wielki miecz po czym krzyknął potężnie i ruszył na Isseia. Potem przez półtorej godziny odgrywali pojebane scenki walki o laskę... Potem wypił Ajuka i stał się jakby opętany przez maskę Lokiego. Jak Barakiel wypił jeden kufel to po chwili miał duże problemy z opanowaniem próśb w stylu: „Walnij mnie no już wal prosto w mordę!!! I tak nie trafisz!!” oraz „Możesz też w jaja i tak one są jak reaktor łukowy więc Cię nieźle pojebie!!”. Kolejna porcja trafiła się Kibie ten ubzdurał sobie że żyje na zmianę w Erze samurajów i rycerzy i wyzywał każdego na pojedynek, skończyło się na tym że ubrał różowe stringi i wyzwał Michała do walki w kisielu. Shidearu też wypił i zaczął się zachowywać jak GENTELMAN zniknęły wszelkie przecinki oraz chamskie zachowania i itp. Issei po wypiciu zawartości swego kufla zaczął uczyć smoki i Risera tańczyć wszelkiego typu balety, a na groźne warknięcia i krzyki typu: „JESTEM FACETEM DO KURWY NĘDZY!!!”. Rias z Akeno śmiały się z nich, zaś Czarny pojebał epoki bowiem zachowywał się jakby był w czasach królowej Wiktorii i nawet się przebrał w odpowiedni strój. O dziwo tępił chamstwo zupełnie jakby wyznawał zasadę skoro ja nie jestem to nikt nie będzie.

Następnego dnia każdy z mężczyzn doszedł do siebie część miała nieziemskiego kaca i gdy spytali Isseia oraz Shi o to co im dali ci z uśmiechem odpowiedzieli: „Smocze ziółka!!”. Kilka godzin później w sali narad były Ekipa Sony i Rias oraz pozostałe ważne osobistości.
- Może my kupimy wam czas na przygotowanie pieczęci. - zaproponowała szkarłatnowłosa.
- Wybacz Rias-chan ja mogę go od razu zapieczętować albo zabić i mam dostęp do Mjolnira. - stwierdził Ise.
- Jesteś tego pewien młody?? - spytał Odyn wciąż pamiętając że ten chłopak złamał mu rękę jak spróchniały kijek.
- Tak zresztą jestem SMOKIEM POTĘGI więc ma jest wszelka moc. - szatyn zaśmiał się jak psychopata. (Shi style)
- Dobra idźcie on jest na pustkowiach... - zarządził Schirzes. A obie ekipy wyruszyły zaś Ravel Feniks korzystając z okazji dołączyła do nich i wręczyła Issei'owi prezent będący dowodem przyjaźni. Po chwili zobaczyli Shi wychodzącego ze ściany wyjątkowo zadowolonego, zaś z posiadłości Gremory wybiegła wkurzona Gryfia i stwierdziła:
- Próbowałam go zatrzymać.... a i przyszedł list do ciebie Schirzes.
- Co on zrobił?? - spytała Akeno.
- Powywracał do góry nogami każdy obraz w posiadłości i jeszcze je ożywił oraz wgrał wulgarny język i przepraszam za określenie ale zwykle jak chce się je odwrócić wołają: „FUCK NAZIST!!” albo „WHERE IS PUSSY/VAGINA!?”. - odpowiedziała, a Shi się zaśmiał jak psychopata, zaś Rias i Akeno stwierdziły:
- Rany teraz nie da się przejść po posiadłości bez bólu głowy...
- O JAK DOBRZE BYĆ PIERDOLNIĘTYM!! - krzyknął Shidearu i odtańczył dziwny taniec rozładowując napięcie, a Gryfii ręce opadły. (No cóż próbowała go ogarnąć więc się tylko na męczyła a on swoje)
- Dobra idziesz z nami bo zaraz zniszczysz dobry smak Gryfii-san. - zarządziła szkarłatnowłosa.

Jakiś czas później na pewnym zadupiu Loki się pojawił i ujrzał znane ryje. Czarny tym razem nic nie robił czym zaskoczył Boga bowiem ten zakładał atak z jego strony. Zamiast tego nagle poczuł uderzenie i ujrzał te cholerne bursztynowe oczy, a sekundę później był w kraterze który sam zrobił własnym ciałem. Więc wezwał Fenrira i jego młode oraz młode smoka Midgardsoma, wielkiego wężowatego smoczego króla. Shidearu zaśmiał się widząc węże i stwierdził gorsząc kobiety: „Dzieciaki Midstordsoma są dość duże ale i tak mam większego!!”. Rias dała znak Sonie i ich domy się zmieszały. W tym samym czasie przybyły na pole bitwy Irina i Rossweisse, dołączyły do nich mieszając się z nimi. Rias, Akeno, Sitri i jej królowa Tsubaki Shinra zaatakowały młode smoczego króla. Irina, Xenovia, Kiba i Asia zajęli się jednym z młodych Fenrira, Sanji, Koneko i Gasper wzięli na klatę drugiego młodego, zaś Shi osobiście stanął przed Fenrirem. Czarny zmierzył wilka groźnym wzrokiem, a potem podszedł i gdy ci się spodziewali walki ten poklepał go po głowie, zaczął go głaskać i drapać a potem wyjął z kieszeni wielką jak smok wątrobę aby nią rzucić. Gdy ten skończył jeść zaczął się przymilać do Shidearu, ten zaś wyjął skądś przepaskę na czoło i dwa wielkie miecze, a następie zrespił masę składników i z perfekcją mistrza sushi przygotował masę potrawek dla futrzaka. Loki patrzył ze wściekłością i zdziwieniem jak Czarny oswoił jego dziecko. Rias i reszta atakująca Midstordsoma dawała sobie spokojnie radę, Issei uaktywnił Balance Breaker, i wezwał młot Thora, a następnie dał znak Shi i Akeno. W tym momencie niebo pokryły trzy kolory błyskawic: Czarne, Żółte oraz Srebrno-błękitne. Hyoudou uniósł Mjolnira i zaczął iść ku Lokiemu. Koneko i jej drużyna dali radę uwięzić pomiot Fenrira. Kiba, Xenovia i Irina patrzyli ze zdumieniem na Asię która dzierżyła dziwną włócznię o pięciu ostrzach, jej rany znikały w tempie natychmiastowym zupełnie jakby były iluzją, gdy uderzyła bronią w ziemię korzenie wystrzeliwały jak węże i oplątywały wilka. Blondynka zbliżyła się do zwierzęcia, szepnęła ciche: „Przepraszam.” i przeszyła mu serce włócznią. Młode syna Lokiego zaczęło jakby dymić by nagle spłonąć, tym co go „spaliło” była czysta energia życiowa. Widząc zdziwione spojrzenia towarzyszy szepnęła: „Dostałam tę włócznię od Shidearu nazywa się ona Brionac.”. Wszyscy którzy usłyszeli jej słowa zostali wmurowani, a ona opadła na kolana widząc swoje dzieło i zwymiotowała. Była zdenerwowana i czuła się winna, że musiała zabić, odczuwała żal do siebie że to zrobiła, ale wówczas ujrzała uśmiechającego się do niej Ise po jednym z treningów mogła się wówczas mu przyjrzeć bardzo dokładnie jako jedyna po za Rias widziała go nago... Zarumieniona spojrzała na Cesarza Szkarłatnego Boga Smoków i ujrzała jak ten podchodzi do Lokiego z powiększonym młotem...

Kilka minut wcześniej.
„Jestem wysłannikiem Boga Cycków i mam dla ciebie wiadomość oraz prezent.”
„A ja jestem Maciej z Zadupia i mam chuja wielkiego jak jebana anakonda z żołędziem wielkości Godzilli” - odparł Issei w myślach.
„Wiadomość brzmi; Ty smoczy władco oddawaj cześć piersiom w nich odnajdziesz swą prawdziwą potęgę. A prezentem jest Błogosławieństwo Oppaikamiego!!” - po tych słowach zniknął tajemniczy głos a przez Ise przepływała dziwna potęga uniósł Mjolnira wyżej i przelał do niego wzmocnienie. Podszedł powoli do Lokiego i zadał mu jeden potężny cios, młot wezwał do ataku błyskawice z nieba oraz sam uwolnił własne gromy, a Bóg psikusów tylko krzyknął i opadł na ziemię martwy. Rossweisse patrzyła na drużynę Rias z przerażeniem i podziwem, dostrzegła że ten chłopak który złamał rękę jej pracodawcy opadł na jedno kolano całkowicie wyczerpany i kaszlnął krwią. Dziewczyny oraz Kiba i Gasper podbiegli do niego, a on wówczas stwierdził:
- Używanie wzmocnienia na odległość jest męczące, ale ostatecznie dałem radę was lekko wspomóc.
- Issei stąd mieliśmy te uczucie że nasza moc się nie kończy?? - spytała Gremory.
- Hai to ja płaciłem za was swoją mocą, dlatego będę osłabiony jakiś czas... I Asiu, Koneko, Gasper Rias, Akeno, Irina, Ravel oraz ty Rossweisse dobra robota. - odpowiedział i zemdlał.

16.12.2015

Rozdział IX

PÓKI CO BEZ KOREKTY!!
_________________________________________________________________________________



W chwili gdy tylko przekroczyli próg Sirzechs Lucyfer zaskoczył go i Rias mówiąc że muszą porozmawiać. Zabrał ich do sali narad diabłów i wskazał im dwa krzesła jedno z symbolem rodu Gremory a drugie z symbolem identycznym jak ten Issei'a, gdy zaniemówili dodał:
- Issei-san ten Obsydianowy popierdol celowo dał Ci ten znak. Bowiem on należał do wymarłego rodu i razem z radą rodów uznaliśmy że zostaniesz jego nową głową. Tak będziesz mógł być z moją siostrą i nikt nic nie powie. Dodatkowo wiem z raportu Rias, że masz swoje figury zatem oficjalnie jesteś diablem wysokiej klasy.
- Nie mógłbym być dalej pionem Rias?? - spytał Ise z nadzieją.
- Możesz nim być ale jako diabeł wysokiej klasy i a że od tego czasu będziesz należał do naszej szlachty NIKT nie będzie mógł ingerować w wasz związek więc powinieneś to przyjąć. - nalegał szkarłatnowłosy.
- Rozumiem zatem przyjmuję to i mam pytanie... Czy Rias mogłaby wykorzystać zamianę i np. wezwać moje figury a swoje odesłać?? - zapytał Szatyn.
- Szczerze?? Nie mam pojęcia to zależne od Belzebuba... - urwał bo Shi wypalił:
- Belzebubik?? Dalej pierdzi muchami i wysrywa plagi egipskie?? Ile teraz bierze tabsów na potencje bo mówiłem mu niećpaj niećpaj bo się przećpasz. Oraz ruchaj często i gęsto bo ci się mózg za stoi i potem będzie wiecznie odpoczywał... - zaśmiał się Czarny. Pozostali mężczyźni to sobie wyobrazili i wybuchli śmiechem bowiem ten zawsze miał coś do powiedzenia i w tym wypadku trafił w sedno bowiem obecna głowa rodu Belzebub spędza całe dnie w laboratorium, a w łóżku wcale. Issei i Sirzechs o mało się nie zeszczali, a wchodzący właśnie Ajuka się załamał i zaczął:
- To wcale nie..... - urwał bo Shi znów się odezwał
- Tak tak wiem badania są ważne ale mam pytanie. Dlaczego od ciebie nie czuć zapachu cipki skoro jest inaczej niż stwierdziłem wniosek jest prosty albo lubisz być jebany w dupę albo jesteś prawiczkiem.
- A spierdalaj!! - ryknął belzebub i jebnął focha.
- O proszę nasz władca much się fochnął i teraz spierdoli do swej jaskini batmana teraz za wszelką cenę będzie szukał jakiejś cipki ale będę szybszy... - zaśmiał się Shidearu i mogli poczuć że jego moc rozlała się po całych zaświatach. Pozostali w pomieszczeniu mężczyźni roześmiali się jeszcze mocniej.

Kilka godzin później.
- Czyli naprawdę przeruchałeś każdą która się nie opierała i dziewięćdziesiąt dziewięć procent tych które się opierały?? - spytała zszokowana Rias.
- Yep. - odparł Shi z dumą.
- Nawet żeńskim aniołom nie podarowałeś?? - dopytywała dalej.
- Yep.
- I doszedłeś Gabriele na piersi prawie doprowadzając ją do upadku?!! - krzyknęła
- Doprowadziłem ją do upadku i podstawiłem jej klona w wersji angel, a oryginał mam jako.... I idę na dalsze wieczorne ruchanko... - oparł i zniknął.
- NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!! - wydarła się załamana Rias.
- No cóż to mój syn więc chyba powinnam być dumna ara ara boję się że biedne anioły nie usiądą na dupach jak je tak weźmie jak potrafi. Co mnie podnieca.... - zaśmiała się Akeno była ubrana w: 



Ise wchodzący do salonu aż zaniemówił widząc tak ubraną Himejimę. Rias która również się przebrała wyglądała tak: 



Chłopak nie mógł wytrzymać więc się podkradł do nich jednakże, córka Barakiela będąca mistrzynią skradania dostrzegła go i szepnęła:
- Ara Ara Ise świetnie się skradasz ale mnie nie pokonasz czas dać karę niegrzecznemu chłopcu!!
- Zgadzam się!! - krzyknęła Księżniczka rodu Gremory i go pchnęła na sofę, a następnie zniknęła z Akeno w przebieralni po chwili wyszły w strojach kąpielowych:




Następnie przebrały się w stroje typowo do jakiś centrum i itp.:



I na zakończenie przebrały się w coś arcyseksownego.:



- Pokonałam Cię Akeno mój Ise na pewno mi nie odmówi całusa. - zaczęła Rias.
- Jednakże ja mu wcale nie będę zabraniała zabawy sobą... - odparła Akeno.
- Nawet się całowaliśmy... - odpowiedziała Gremory.
- Kilka razy na randce!! - zaśmiała się sadystycznie Himejima.
- Kochaliśmy się!! - wykrzyczała czerwona jak burak szkarłatnowłosa i zaczęła promieniować mocą wówczas Ise stwierdził:
- Runda specjalna idziemy się kąpać i każda z was umyje się nawzajem, a ta która zrobi to szybciej, dokładniej, delikatniej i seksowniej wygra randkę ze mną oraz jeśli zechce będzie mogła mnie umyć a ja ją!!
- TERAZ CIĘ POKONAM!! - obie piorunowały wzrokiem (Akeno dosłownie pokryła się błyskawicami).

W tym samym czasie gdzieś indziej trenowała grupa Sitri. Saji zastanawiał się jak silną drużyną jest ekipa Rias bowiem to co usłyszał osadzało ich między potworami jakimi byli pierwsi i pierwsze z diabłów. Sona nagle wyszła na środek i stwierdziła:
- Saji rozwiń swoją kontrolę nad liną musisz być wstanie wyssać krew nawet z Isseia pamiętaj jego skóra jest bardzo twarda, a on jest szybki, silny, zręczny, wytrzymały i błyskawicznie się dostosowuje. Nie mam pojęcia czy potrafi używać magii ale na pewno umie ziać ogniem więc nie masz co używać płomienia Vlitry bowiem on go pokona swoim smoczym płomieniem. Musimy działać na wykrwawienie, jeśli wyłączymy Hyoudou to ich potencjał spadnie.... Chyba że Rias uwolni swojego drugiego gońca bo wówczas musimy uważać na jego nietoperze. Dalej mamy Akeno jest to sadyska i masochistka naraz więc jej nie atakujcie jeśli nie jesteście pewni że ją pokonacie bo tylko ją nakręcicie. Kiba jest szybki i zręczny ale wolniejszy i mniej zwinny niż Issei. Xenovia posiada destrukcyjną moc ale nie posiada zdolności chłopaków. Asia jej jedynym talentem jest leczenie. Postanowiłam ich wyzwać za trzy dni używając tak zwanego prawa pojedynku wówczas odbędzie się on natychmiast. Trenujmy ciężko bowiem będziemy walczyć z potworami. Ale dla naszego marzenia zrobimy to i pokonamy DOM RIAS!!

Kilkanaście minut później w podziemiach posiadłości rodu Smoka Ise i Czarny coś majstrowali i rozmawiali:
- To na pewno zadziała? - Spytał szatyn.
- Tak to pewna technologia i tak wkurwimy Azazela, Ajukę i Michała naraz, rozbawimy Sirzechsa i Akeno. Rias nas opierdoli, a potem jej się to spodoba. Irina, Asia i Xenovia będą się rzucać jak gówno w betoniarce o to że podjebaliśmy moc trupowi... - odpowiedział Shi.
- No cóż czas zacząć. - stwierdził bursztynowooki i wszedł do dziwnej maszyny wcześniej nastawiając ją na pięć zadań czyli: Skan (Dusz i ciała), skopiowanie, odtworzenie, ulepszenie i powielenie.

Godzinę później uśmiechnęli się szeroko widząc swoje dzieło Issei wyszedł z pomieszczenia i zaprosił do swej pracowni zacną widownię mianowicie cały dom Rias. Przepowiednia czarnego się sprawdziła i cała ekipa Księżniczki Gremory skorzystała z maszyny. Po kilku godzinach wyszła odmieniona. Wyruszyli na swój tajny trening głęboko w terytorium smoków gdzie Hyoudou był witany z pokłonami bowiem dla każdego smoka on był smoczym demonicznym bóstwem. Trzy dni później wrócili no przynajmniej tak było dla diabłów dla nich minęło przeszło tysiąc lat... Bowiem używając mocy smoka czasu zapętlili go tak by mogli trenować właśnie milenium. Wrócili idealnie na narady i ujrzeli tam istną śmietankę. Zaś spotkanie przypominało bardziej bal niźli jakąś radę. Rias zadowolona że nim wyruszyli dostała pozwolenie na odpieczętowanie swego drugiego gońca. Każdy zgromadzony w sali spojrzał na przybyszy ponieważ była od nich moc i to tak potężna oraz gęsta że można ją było ciąć noże. Sona zbladła bowiem to nie wchodziło w jej kalkulacje i przeklinała Czarnego wówczas ktoś ujrzał że z bransoletki Rias wyłoniła się ręka zrobiona z mroku z wystawionym środkowym palcem. Issei ruszył ku Odynowi który się podkradał do jego ukochanej by podrzucić jej sukienkę i gdy staruch prawie to zrobił złapał go za przedramię z taką siłą że mu je złamał stwierdził z ironią:
- Ups chyba złamałem ulubioną rączkę do fapania jakiegoś ZBOCZEŃCA!! Przypierdalającego się nie do swojej kobiety!! - tu zaczął promieniować czystą furią i zaczęły się pojawiać u niego smocze cechy.
- P-przepraszam nie chciałem Cię rozgniewać Cesarzu Czerwonego Smoka po prostu to taka nasza mentalność zboka. - odparł starzec i odszedł starając się ukryć strach bowiem ujrzał w tej furii prawdę Ise był tak wściekły że w tej chwili zabiłby cały Asgard, Olimp i inne boskie światy bez wysiłku. Był wkurzony na siebie że właśnie zrobił sobie wroga w postaci smoczego rodu.

3.12.2015

Rozdział VIII

Wchodząc do pociągu, od razu ujrzeli, że zbliżają się kłopoty. Bowiem przy wejściu do stacji pojawiły się ciężko ranne dziewczyny, a mianowicie członkinie kościoła: Irina i Xenovia. Issei wysiadł z pociągu i je wrzucił, a następnie zastawił wejście własnym ciałem. Nie minęła sekunda, a w przez jego tors przeleciała włócznia, a potem jeszcze miecz. Masa krwi trysnęła do wagonu z nowopowstałych ran, jednak szatyn nie upadł i nie usunął się z drogi. Zaryczał wściekle i zaszarżował na wrogów. Tuż za nim był Kiba, który podjął się walki z Fredo. Kasztanowowłosa i niebieskowłosa obserwowały walkę chłopaków z zaciekawieniem oraz przerażeniem, bowiem Ise walczył z jednym z najwyższych upadłych, Kokabielem. Również i Kiba wzbudzał te same emocje, gdyż toczył bój z użytkownikiem zbezczeszczonego Excalibura.
W tym momencie skóra Hyoudou stała się widoczną łuską, co prawda bardzo drobną, ale i niewiarygodnie wytrzymałą. Świetliste włócznie po prostu się od niej odbijały. X jego pleców wyrosły smocze skrzydła, z końcówki kręgosłupa ogon, od końca którego aż do podstawy czaszki, poczęły wyrastać kolce. Urosło mu się i stał się bardziej przypakowany. Palce u rąk i stóp wydłużyły się i zamiast paznokci miał szpony. Dym buchał z nosa. Tors i kończyny oraz kutas znacznie mu się wzmocniły i powiększyły. Jednak mimo tej ogromnej formy jego szybkość nie spadła. Przeciwnie wręcz. Uległa zwiększeniu, bowiem dzięki skrzydłom i ogonowi miał większą kontrolę nad własnym środkiem ciężkości.
Gdy zassał powietrze, a potem je wydmuchnął w stronę Czarnego anioła, poleciała struga ognia o niemożliwej do wytrzymania temperaturze, prawdopodobnie równej lub większej niż ta supernowy. Kokabiel próbował uniknąć płomieni. Udało mu się nie dostać zdecydowaną większością, ale jego prawa ręka od łokcia w dół, prawa noga i wszystkie skrzydła po prawej stronie zostały spalone. Spojrzał z szokiem na swojego przeciwnika. Wówczas na Issei'u pojawiła się zbroja wraz z rozlegającym się,głośnym krzykiem: [Welsh Dragon Balance Breaker!!!!!!!!!] na co Bursztynowooki odparł: „Boosted Gear Scale Mail!”. Wtedy upadły sobie przypomniał słowa jednego z szefów Brygady Chaosu, że w takiej sytuacji jedynym wyjściem jest ucieczka. Jednakże mu się ta walka naprawdę podobała. Wreszcie miał przeciwnika, przy którym nie musi się wstrzymywać i może się zabawić.
Czarny anioł spróbował zaatakować jaja Issei'a włócznią, ale ta zrykoszetowała i sam się zranił własną bronią. Wkurzony na nałożone ograniczenia stworzył sobie rękę i nogę ze światła, po czym spróbował wymiany ciosów. Lecz zadawane przezeń nie robiły nic przeciwnikowi, którego ciosy robiły wiele. Starczyło lekko otarcie, a pękały kości, mięśnie, ścięgna i żyły, zaś skóra była natychmiastowo zdzierana.
W tym samym momencie Kiba doświadczył wizji swoich przyjaciół i przebudził swój Balance Breaker. Stworzył święty demoniczny miecz i usłyszał głos Issei'a: „Boga już nie ma więc wszystko jest możliwe! Dlatego też udało mi się oddzielić duszę Draiga od boskiego daru i go wskrzesić jako swojego chowańca!!”. Te słowa zamurowały każdego, a księżulkowie, Irina, Xenovia i Asia nie mogły uwierzyć. Wówczas szatyn dodał: „Boskimi darami i systemami stworzenia opiekuje się Archanioł Michał.”. Potem usłyszeli serię uderzeń i trzasków oraz dźwięk rozrywanego ciała, a pod nogami Valpera Galilei wylądowała głowa Kokabiela. W tym samym momencie Kiba posiekał Fredo. Issei wyrwał serce ostatniemu z zebranych tu księży. Wrócił do swojej zwykłej formy, jednak nie dość, że był nagi, to jeszcze od razu padł nieprzytomny.

Z bezpiecznego dystansu wszystko obserwowała pewna grupa i cicho rozmawiała ze sobą:
- Widzisz Vali? Dlatego nie chciałem, abyś walczył z Cesarzem Czerwonego Smoka. Obecnie przerasta Cię o kilka klas w kilku dziedzinach. Ty jesteś dobry w magii, używaniu mocy i kontrowaniu, jego mocną stroną jest atak. On ciągle napiera z coraz to większą mocą i prędkością. Jest od ciebie wytrzymalszy, szybszy, zręczniejszy i bardziej zaprawiony w bojach. Jakbyś go teraz zaatakował, zginąłbyś w dziesięć sekund. Ale pamiętaj, Czerwony i Biały są dla siebie rywalami, więc jak jeden rośnie w moc, drugi też ją otrzymuje. Na razie może spróbuj się o nim czegoś dowiedzieć, odnajdź jego źródło mocy, a szybciej spełnisz swe marzenie. - odpowiedział upadły anioł z dwukolorowymi włosami.
- Rozumiem. I tak po tej pokazówce wiem, że jeśli bym zaryzykował zbliżenie się to, by Białemu odwaliło jeszcze mocniej, a ja bym szukał jego buta od zbroi w swoim dupsku przez kolejne dziesięć lat. Sądzę, że ciekawiej będzie spróbować pojąć moc Zboczonego Cyckowego Smoka... A tą akcją w kościele rozwalił mnie i Albion dostał dziwnej przypadłości. Zaczął coś gadać o damskich tyłkach... Ostatnio ciągle tak ma, ilokroć za dużo czasu spędzę w pobliżu Czerwonego. W sumie jego Pani i dziewczyna w jednym, ma zajebistą... - odpowiedział i zbliżył się do pociągu ze swoją drużyną, która głośno rozmawiała między sobą.
- Więc to jest moc Czerwonego Cycastego Smoka, co?? - spytał Son goku.
- Interesujący... Nyan <3. Ale wolę swoją siostrzyczkę, miau!! - odpowiedziała Kuroka.
- Jest potężny. Wątpię czy moje królewskie miecze dałyby radę go choćby zadrasnąć, najpewniej by je roztrzaskał. - powiedział Artur.

Rias wybiegła z pociągu i od razu zaczęła sprawdzać, czy nic mu nie jest. Jak jej to przeszło, to się zarumieniła i machnięciem ręki ubrała go za pomocą magii. Pozostałe dziewczyny spojrzały na siebie i się mocno zarumieniły, szepcząc między sobą. Gremory wkurzyła się, bowiem Akeno wpatrywała się bezczelnie, śmiejąc się charakterystycznie. Gdy szkarłatnowłosa z pomocą Azazela wtachała Issei'a do pociągu, usłyszała bezczelne pytanie Akeno:
- To ile on ma Rias?? Podzielisz się chyba... bo to tak złe, że aż mnie pociąga...
- Akeno... - odpowiedziała ostrzegająco przewodnicząca klubu okultystycznego, w myślach wspominając to, o co pytała i się zarumieniła jeszcze bardziej. Zrezygnowana pokazała reszcie kartę Ise. To, co je po powaliło, to była wielkość jego penisa i dopisek: „dwadzieścia i pół centymetra długości o diamentowej twardości i niezniszczalne tytanowo-diamentowe jaja. Tego nie rozjebiesz oraz nie pobijesz!!”. Asia uleczyła dziewczyny, a te podziękowały jej i przeprosiły. Niebieskowłosa skierowała prośbę w stronę Rias:
- Proszę, pozwól mi zostać diabłem. Skoro nie ma Boga, nie mam sensu, by żyć, a wy, diabły, żyjecie bez wiary i robicie to pełnią życia.
- Żyjemy dla pragnień i marzeń. Jesteśmy chciwi i grzeszni, to nasz sens życia. Ale jeśli sobie tego życzysz, Xenovio, proszę, żyj dla mnie i bądź moim skoczkiem. - stwierdziła Szkarłatna Księżniczka Zniszczenia, wyciągając figurę, a wymieniona z imienia dziewczyna przyjęła ją i odrodziła się jako diabeł.
- Ja wracam do kościoła i spróbuję się więcej dowiedzieć. - stwierdziła Irina.
Nagle błysnęło światło i pojawił się SAM Archanioł Michał. Uśmiechnął się ciepło i podszedł do stojącej w osłupieniu dziewczyny, pytając:
- Pragniesz dalej służyć niebiosom, mimo poznania bolesnej prawdy??
- Tak. To jest moje jedno z dwóch największych pragnień. - odpowiedziała i otrzymała kartę. W tym samym momencie obudził się Issei i rozejrzał się, a widząc anioła od razu wstał gotów na kolejną rundę. Gdy się przyjrzał, wypalił:
- Michał, co ty tu kurwa robisz??
- Miły jak zawsze... No cóż przyniosłem Ci prezent i sam się wybieram na spotkanie pokojowe i bal... - odpowiedział spokojnie Aniołek.
- Ahhh spoko. Prawie cię wziąłem za brata geja, pedzia, bliźniaka, Koka. - stwierdził szczerze.
- Rozumiem. Proszę, weź to. Nazywa się Ascalon i jest zabójcą smoków. - odparł Michał, a przed Szatynem pojawił się miecz.

Chwycił broń i ją wchłonął. Uśmiechnął się drwiąco i stwierdził:
- Wiesz, ciekawi mnie jak się poczujesz na terenie demonów wśród grzechów...
Gdy jechali pociągiem nagle coś walnęło i ujrzeli jakiegoś dziwnego faceta będącego bogiem. I Issei nie wytrzymał. Dał wolną rękę Shidearu. Wówczas dziwak spierdzielił z piskiem małej dziewczynki widzącej napalonego księdza pedofila z kutasem o długości węża Boa. Potem przez całą drogę każda z osób posiadająca artefakt Czarnych słyszała jak Shi klnął i bluzgał na wszystko i wszystkich, co było facetem. Po kilku minutach Kiba nie wytrzymywał psychicznie, przez co Draig i Ise ryczeli ze śmiechu, a dziewczyny były zawstydzone. Albion, słysząc Draiga cytującego Shi, składał się i błagał o powietrze. Vali ledwo tłumił śmiech, po tym jak usłyszał pocisk po swoim dziadku. Michał zrobił facewalla po usłyszeniu: „Michał może i miecz ma mały, ale za to odbyt wytrzymały”. Azezel przeżył załamanie nerwowe, jak usłyszał że Shidearu ma zamiar wydepilować mu jaja za pomocą najczystszego chaosu, a ewentualne skutki uboczne pozna po tym, że będzie miał dziewięć kutasów ale zero jajec. Tak oto minęła podróż. Jak tylko pociąg się zatrzymał, wybiegła zeń trójka mężczyzn, a mianowicie Azazel, Kiba i Michał, bowiem mieli dość tego, co gadał Czarny. 

1.12.2015

Rozdział VII

Klub Okultystyczny szykował się do walki z Soną, zwiększając ilość treningów. Postanowili, że będą się starali, by ich umiejętności się zakleszczały. Czyli Issei czysta potęga fizyczna, Kiba Zręczność i szybkość, Akeno i Rias zniszczenie, Asia leczenie i odwrotność leczenia, zaś Koneko senjutsu i walka wręcz. W przeciwieństwie do Ise młoda Toujou paraliżowała pojedynczym atakiem, podczas gdy on miażdżył kości, rozrywał skórę i mięśnie.

Pewnego dnia w budynku będącym bazą wypadową domu Rias, pojawiły się dwie wysłanniczki kościoła. Rzuciły one wyzwanie jej i jej sługom, a także obraziły Asię. Szkarłatnowłosa wyznaczyła jako ich przeciwników Hyoudou i Kibę. Szatyn uśmiechnął się drwiąco, a Blondas stanął w pełnej gotowości do walki. Kobiety będące na usługach kapłanów zrzuciły płaszcze i okazało się, że jedna z nich miała długie jasnobrązowe włosy spięte w dwie kitki, po jednej na prawą i lewą stronę jej głowy. Druga miała krótkie, niebieskie włosy z zielonym pasemkiem. Obie przywołały swoje miecze. Yuuto zaklął, bowiem to były święte miecze, fragmenty Excalibura. Bursztynowooki obrzucił je znudzonym spojrzeniem i pojawił się przy brązowowłosej, kładąc dłoń między jej piersiami mówiąc:
- Gdyby to była prawdziwa walka, już bym ci wyrwał serce Irino.
Obie były w szoku, bowiem niebieska miała ostrze miecza Isseia przy szyi:
- A ty byłabyś o głowę niższa i mniej rozmowna.
Wysłanniczki zakonu opadły na tyłek, jak tylko opuściły je emocje. Patrzyły się w szoku na Ise. Wówczas podeszła do nich Rias i stwierdziła:
- To Hyoudou Issei, mój jedyny pion, Cesarz Czerwonego Niebiańskiego Smoka Draiga, uosobienia czystej potęgi. Nie mogłyście tego wygrać, od kiedy go wkurzyłyście, obrażając Asie.
- Czyli to przed nim drżą anioły, upadli i diabły... - mruknęła niebieskowłosa, dodając – nazywam się Xenovia.
- Więc Irino poszłaś w ślady ojca i jak on nie grzeszysz mądrością. By rzucać się na smoka z mieczykiem... - w tym samym momencie sam się nadział na jej broń i podszedł do niej, sięgając osłony ręki.
- J-jakim c-cudem, p-przecież j-jesteś d-diabłem t-ten m-miecz p-powinien c-cię s-spalić. - stwierdziły.
- Mówię, jestem smokiem i diabłem. Moja odporność jest Kurwa Wielka. - odpowiedział.
- Rozumiem, więc to prawda. Straż eksperymentuje na ludziach... - podsumowała Xenovia.
- Nope. Tylko jeden Czarny dał mi prezent. Jako nagrodę za trening... - odparł tajemniczo.
- Zatem po co tu przybyłyście? Bo wątpię, by tylko po to, aby obrazić mnie i mój dom poprzez obrazę Asii. - spytała Rias.
- Chodzi tu o problem kościoła. Potrzebujemy wsparcia i informacji naszym celem jest Freedo i Valper Galilei. - odpowiedziała Irina.
- Dobra, rozumiem. Pomożemy, nie Rias?? I obiecałaś mi randkę... - poprosił Issei.
- Jasne, że pomożemy i zgadza się Ise... - potwierdziła zaciekawiona szkarłatnowłosa.
- Więc idź się przebrać, a ja dam dane tej dwójce, a jutro zaatakujemy wspólnie. - zarządził z uśmiechem i dał masę papierów Irinie i Xenovii.

Szatyn ubrany w czarny garnitur z czerwoną koszulą i szkarłatnym krawatem czekał na swą panią przed swym domem. To, co każdego dziwiło to, to że ten zbok trzymał bukiet pięknych róż, których kolor przechodził z pięknej czerwieni w przepiękny szkarłat. Los chciał, aby tą drogą szła pewna grupka osób mianowicie: Matsuda, Motohama i Kiryuu, śmiejąca się z duetu zboków. Dostrzegli go, opartego o słup, wyraźnie czekającego na kogoś. Gdy mieli podejść, scalając zboczone trio, z domu Isseia wyszła Rias, ubrana w długą suknię wieczorową w barwie swych włosów.


(Tak mniej więcej wyglądała w sukni tylko inne kolorki).

Ten się uśmiechnął i lekko ukłonił, po czym wręczył jej kwiaty. Następnie wyciągnął w jej stronę rękę. Ona położyła swoją dłoń na jego, by po chwili go zacząć obejmować i iść z nim, ciągle się do niego tuląc. Łysol, Okularnik i Kiryuu byli w szoku. Gdy Ci chcieli popsuć mu randkę, ujrzeli że jacyś goście z gangu motocyklowego, zrobili podjazd i spróbowali podrzucić suknię Gremory. W tym samym momencie w oczach bursztynowookiego pojawiła się nieopisana furia. Ściągnął jednego z motorzystów z pojazdu, gdy ten przejeżdżał obok niego, i rzucił nim w kolejnego. Następnie nadepnął na rękojeść bejsbola upuszczonego przez jednego z wyłączonych i chwycił go, po czym zadał równo sześć ciosów. Pozostali gangsterzy zostali wyłączeni. Gdy przechodnie sprawdzali ich tętno, nie wyczuli go, a Ise po prostu stwierdził: „To są trupy, nie macie czego ratować...”. I poszedł dalej z Rias.

Kilka godzin później nagle zatrzymali się przed kościołem, w którym Cesarz Czerwonego Smoka urządził pogrom jakiś czas temu. Wprowadził ją do środka i ujrzała mnóstwo płatków róż na zniszczonej podłodze, w wyglądającej przerażająco budowli. W centrum świątyni znajdował się ołtarz. Szkarłatnowłosa była zadowolona z randki i wiedziała, że to ostatni punkt programu. Teraz będzie musiała zdecydować. Przypomniała sobie miejsca, gdzie byli: Pierwszym miejscem była restauracja, potem okoliczne wzgórze, z którego było widać przepiękny, malowniczy horyzont w barwach wschodzącego lub zachodzącego słońca, zależnie od godziny. Trzecim punktem były klasyczne japońskie gorące źródła i teraz ta świątynia.
Uśmiechnęła się szeroko i uznała, że powinna go nagrodzić za ciężką pracę, pomoc w znalezieniu figury oraz walkę o nią samą.
Issei nagle się zatrzymał i spojrzał jej w oczy. Ta złapała jego spojrzenie, nie zerwała go, wręcz przeciwnie, pogłębiła. Dostrzegła to, ten niesamowity płomień. Tak, to był ogień duszy Ise. Tego prawdziwego, nie produktu Czarnego i Straży. To był prawdziwy on. W tej samej chwili jej serce przyśpieszyło jeszcze bardziej. Cały świat i każda rzecz na nim poza tym chłopakiem stała się nieważna. Była sama zaskoczona, jak łatwo uległa/ Uśmiechnęła się szeroko, stwierdzając:
- Gratuluję Ise. Zdobyłeś kolejną diabelską moc. Sest to „Uwiedzenie”. Pozwala ono na złamanie oporów każdej osoby słabszej od ciebie za pomocą samej obecności.
- Dlatego nagły przypływ mocy poczułem... Rias, wybacz, że zniszczę klimat dumy i pogłębię wzruszenia oraz spytam. Zostaniesz moją dziewczyną?? Na razie będziemy ze sobą w tajemnicy, jeśli się zgodzisz. Aż nie urośniemy w większą legendę... - spytał nagle, podchodząc bliżej i powoli zaczął zbliżać swoją twarz do jej, swoje usta do tych należących do niej.
- T-TAAAAAAAAAAAAAK!!!! - krzyknęła rozradowana Gremory.
Postanowiła dać się pocałować, ba, nawet spróbowała walki na języki z nim. Chwilę toczyło się starcie o dominację, jednak to on wygrał. Położył ręce na jej plecach i odszukał supeł od gorsetu, który wyjątkowo dobrze pasował do sukni, przez co tworzył iluzję, że to tylko suknia. Rozwiązał przeszkodę i się jej pozbył. W tym samym czasie ona zrzuciła z niego marynarkę oraz zdjęła mu krawat, oraz pozbyła się paska od spodni. Przygryzła kusząco wargę i nie pozwoliła mu się dalej rozbierać. Zamiast tego objęła go i pocałowała. Chłopak uśmiechnął się szeroko i przełożył jedną rękę pod jej kolanami, a drugą za plecami. Podniósł i zaniósł w głąb świątyni, po czym posadził ją sobie na kolanach, samemu siadając na ołtarzu. Ta od razu z siedzenia bokiem usiadła na nim okrakiem i rozpięła jego koszulę całując, liżąc, gryząc i znacząc malinkami każdy centymetr jego ciała który odsłoniła. On w tym momencie nie wytrzymał i za pomocą mocy smoka Fazy i Draiga, czyli: „Przesunięcie Fazowe” i „Przeniknięcia”. Rozebrał ją do naga, czym ją zdziwił. Wówczas ona zaczęła majstrować przy jego spodniach. A on zaczął całować, lizać, ssać, ugniatać, szczypać, masować, podgryzać oraz znaczyć malinkami. Po chwili zdjęła mu spodnie, ciągle jęcząc z rozkoszy, i zobaczyła spory namiot stworzony z jego bokserek. Więc chcąc mu ulżyć od ciągłego ucisku, zdjęła mu je, ale by nie było nudno, zrobiła to zębami. On spojrzał na nią i poprosił między westchnieniami: „Rias, proszę, wejdź na ten ołtarz i się połóż z rozłożonymi nóżkami”.
Gremory wykonała prośbę i uniosła lekko swój tors i głowę, chcąc widzieć, co on robi. Jakże się zdziwiła, jak on zaczął lizać, całować, masować i znaczyć jej nogi malinkami. Gdy się zbliżał do okolic jej kobiecości, celowo zbliżył się bardzo blisko i nagle przeniósł się np. tuż nad nią... Robił to zmiennie, to już miał liznąć jej cipkę, wówczas pyk zaczął lizać jej tyłek i pośladki. Potem zaoferował jej doskonałą minetkę i poprawił poziom rozkoszy palcówką oraz użył [wzmocnienie], by pomnażać jej rozkosz jeszcze bardziej i bardziej. Następnie położył się na boku tak, że jego głowa była między jej nogami jednak ta go lekko pchnęła i weszła na niego, układając się z nim w pozycji 69. Poddał się szkarłatnowłosej i ją grzecznie pieścił. W tym samym czasie ona, początkowo niepewnie, bawiła się jego członkiem. Najpierw wzięła go w dłoń i patrzyła na niego z błyszczącymi oczami. Potem przesunęła dłoń w górę, ciągle go mocno trzymając. Usłyszała zadowolony pomruk, więc ruszyła ręką w dół, a potem znów w górę. Tego chłopak nie dał rady zniwelować, więc jęknął cicho. Ona przypomniała sobie, jak Akeno czytała na głos przy wszystkich dziewczynach z klubu jakąś książkę z gatunku kamasutry. Padł tam cytat: „Miejsce łączenia się skórki z czubkiem penisa jest bardzo wrażliwe. Sprawia, że wielu wręcz płacze z rozkoszy”.

Teraz była jej wdzięczna, więc zaczęła to wykorzystywać poprzez lizanie. On rzeczywiście zaczął jęczeć głośniej, lecz nie został jej dłużny i wziął się za jej łechtaczkę. Teraz to ona się darła. W pewnym momencie nie wytrzymała i zamieniła miejscami cipkę oraz twarz, zaczęła go całować. Powoli siadała, wprowadzając go do swojego wnętrza, jednak się zawahała ze strachu. Ise to wyczuł i poprosił: „Proszę, połóż się znów na plecach i rozłóż nóżki, a potem zamknij oczka”. Wykonała prośbę, a on zaczął ją całować i lizać po twarzy, masując jej kobiecość. Po chwili zaczął się zbliżać do jej wejścia, więc postanowił ją zdekoncentrować, zatem zaczął bawić się jej piersiami i wszedł w jej cipkę, jak tylko ta się zamyśliła. Potem od razu dał jej możliwie jak największą rozkosz. która zniwelowała ból, którego miała doświadczyć, nim on w ogóle się pojawił. Chłopak się zaczął w niej ruszać, fundując jej i sobie cudowne doznania. Rias się poddała mu całkowicie. Objęła jego kark rękoma i przyciągnęła do siebie. Szatyn widząc, że jego partnerka się na to otwiera, podarował jej rozkosz, używając [przeniknięcia] i [wzmocnienia], by przebić granice ciała i po prostu w nią wlać nieopisaną rozkosz. Gremory płakała z rozkoszy i jak wyczuła, że jego penis zaczął pulsować chwyciła go mocniej dłońmi i skrzyżowała swoje nogi za jego pośladkami, przyciągając go do siebie. On był zaskoczony, że go nie chciała wypuścić, chociaż miał dojść. Wówczas stwierdziła: „Dasz mi spermę do tych ust, a potem...”. Nie widząc wyjścia, spełnił jej życzenie i jak tylko przestał się spuszczać, ona go pchnęła tak, by usiadł. Uklękła przed nim i zaczęła ssać oraz lizać jego członka. Wraz z każdą chwilą tego seksu jej uwielbienie do jego kutasa rosło. W końcu uznała, że nie da mu zaliczać jeśli i jej nie będzie pieścił. Jednak w tym samym momencie usłyszała wiadomość od Akeno: „Rias zostaliśmy pilnie wezwani do zaświatów”. Więc chcąc nie chcąc, zakończyli swoją zabawę. Jednak szkarłatnowłosa nie usunęła jego spermy ze swojego wnętrza, chociaż mogła jednym ruchem palca. Uznała, że to będzie splunięciem na dumę jej cudownego chłopaka. Wrócili do klubu, skąd udali się prosto na stację prowadzącą do zaświatów. A gdy tylko wsiedli do pociągu, od razu dostrzegli...

29.11.2015

Rozdział VI

Issei uśmiechnął się szeroko, bowiem Kiba po tym miesiącu treningów w końcu był w stanie go dogonić na średniego poziomu ścieżce. Asia szybko zyskała sympatię klubu i chętnie dołączyła do reszty. Jej ćwiczenia miały na celu nauczenie jej regenerować innych na odległość oraz używania odwrotności leczenia na wrogach. Ona także została zaakceptowana przez artefakt Czarnych. Wtemczas otrzymała niewielkiego, czarnego smoka. Ale i Yuuto w końcu został zaakceptowany przez jakiś. Trafił mu się wielki miecz mający ostrze o długości około dwóch i pół metra długości, piętnaście szerokości oraz grube na trzy centymetry. Ise się uśmiechnął i podszedł do Rias, pytając:
- Rias, masz może chwilę dziś wieczorem??
- Tak, mam sporo czasu, a o co chodzi?? - zapytała zaskoczona.
- Chciałem prosić, byś poszła ze mną na randkę. - odpowiedział z uśmiechem i dał jej kartę.



Dziewczyna spojrzała na nią i ujrzała swoją bratową w dość dwuznacznym stroju. Wówczas Ise stwierdził – Pomyślałem że się spodoba twojemu bratu, ale to ty znasz go najbardziej... Ja jestem tylko bardzo, ale to bardzo, zboczonym smokiem śniącym o byciu Królem Haremu!!

Kiba bardzo się starał pokonać swoją kopię powstałą z mocy Shidearu, jednak ciężko pokonać siebie samego. Issei też tak trenował, z tym że on walczył przeciwko czternastu swym kopiom z bonusem, że one się nie męczą, a oryginał dziewięciokrotnie bardziej niż normalnie. Wszystkie kobiety wmurowało, bowiem szatyn robił to w samych bokserkach. Widząc ich miny, stwierdził, że musi ćwiczyć ciało, aby być wstanie dłużej używać swojego daru. Nagle został oblężony przez własne kopie, które zaatakowały wszystkie naraz. Wówczas ten wydał z siebie niski ryk, który ich odrzucił i pokonał podróbki. Mimo wygranej oryginał był wściekły. Pozwolił się opanować swoim instynktom smoka. Wyjął dziwne urządzenie, przeciął dłoń, a kropla krwi skapła na czytnik maszyny. Odczytał wyniki na głos:
- DNA diabła to pięćdziesiąt procent, człowieka piętnaście procent i smocze jakieś czterdzieści pięć procent.
- Ise, co się dzieje?? - spytały Rias i Akeno z troską.
- Powoli staję się smokiem skrzyżowanym z diabłem. W pewnym momencie będę miał nad-DNA, czyli pięćdziesiąt procent z Diabła i sto smoczego. Dlatego rośnie moja agresja, spada cierpliwość, wzrasta wytrzymałość, siła i witalność. Mam w sobie ciało smoka zwanego Tyrantem, stąd błyskawiczna adaptacja. Polega to na bardzo szybkim uodparnianiu się do wszystkiego, co się dzieje. Przykładowo, trafię na pustynię i w ciągu godziny będę czuł się tam doskonale i nie będę potrzebował np. wody. A oprócz tego mam jeszcze trzynaście smoczych dusz: Draig czyli Czerwony, Niebiański, Smok Potęgi, smoka Fazy, jego zdolnością jest mobilność ponad fazowa, Nekromanta, Nienawiści, Plagi, Zamieci, Mroku, Ognia, Nieczystości, Gromów i Furii. - wyjaśnił i był gotów na ponowne usłyszenie, że jest potworem. Zamiast tego poczuł dwa śliczne zapachy i poczuł jak na jego ramionach oraz fragmentach torsu rozpłaszczają się miękkie, jędrne piersi dwójki kobiet mianowicie Szkarłatnowłosej i Brunetki.
- Ise to jest wspaniałe i naprawdę ciekawe. Czyli za jakiś czas będziesz smokiem?? - spytały uwodzicielskim tonem.
- Tak, ale dalej będę miał tą postać. Jakbym zaczął w szkole szaleć, musicie przyjść, wy, członkinie klubu okultystycznego, bo tylko was nie zaatakuję, bowiem ciągnie mnie do kobiet jak każdego smoka. - odpowiedział i wlał w nie swoją moc, dodając: – wzmocnię was, korzystając z mej mocy. Spróbujcie jej użyć. A i mam prośbę. Możecie wysysać ze mnie smoczą moc?? Bo gdy będę miał jej za dużo, moja siła będzie tak wielka, że dotknę ławki i zniszczę podłogę w klasie razem z ławką.

Rias siedziała w pokoju Isseia, gdy nagle pojawiła się Gryfia. Oświadczyła, że zdecydowano o jej zaręczynach z Riserem Feniksem. W tym samym momencie wszedł Ise i stwierdził:
- W takim razie go wyzywam na pojedynek. Proszę przekaż mu te słowa: Jeśli masz jaja, dumę i honor, stocz ze mną walkę jeden na jednego. Będzie to pojedynek, aż do momentu póki jeden z nas nie umrze albo nie będzie wstanie walczyć!! Jeśli zwyciężę to nikt nie będzie mógł się domagać Rias, jeśli przegram wygrasz ją.
- Dobrze... przekażę... - zgodziła się, po chwili mierzenia go wzrokiem. Jak tylko pojawiła się w biurze swego męża, naprzeciw którego stał Feniks, opadła na tyłek i się załatwiła pod siebie przerażona, bowiem ujrzała znajdującą się w młodym smoczym chłopaku moc. Wyszeptała tylko:
- O-on t-ten n-nowy p-pppp-pion RRRRRR-RRRRRRRR-Rias wwwwww-wwwwwww-wyzwał CCCCCCCCCCCCCCCCCC-Cię RRRRR-RRRRRRRR-iser nnnnnnnn-na ppppp-pooo-ooojedynek ssssssssssssss-słowami „Jeśli masz jaja, dumę i honor, stocz ze mną walkę jeden na jednego. Będzie to pojedynek, aż do momentu póki jeden z nas nie umrze albo nie będzie wstanie walczyć!! Jeśli zwyciężę to nikt nie będzie mógł się domagać Rias, jeśli przegram wygrasz ją.”
Potem padła nieprzytomna ze strachu.

Kolejnego dnia dom szkarłatnowłosej został zaproszony do zaświatów na główną arenę, a Issei od razu skierowany został do jej centrum. Czekając na przeciwnika, usiadł w pozycji do medytacji i rozpoczął wyciszanie zbędnych myśli. Ale i na wkurwianiu smoków Nienawiści, i Furii. Nagle zaczął wydzielać niewiarygodne ilości mocy, a na jego ciele pojawił się pancerz mówiący: „[Welsh Dragon Balance Breaker!!!!!!!!!]”. W tym momencie pojawił się Feniks i już chciał coś powiedzieć. Przerwał mu prosty w papę od szatyna. Raiser wstał i nim zdążył coś zrobić, już był w powietrzu, a po chwili spadał. Nie rozumiał, co tu się dzieje. Spojrzał na swojego przeciwnika i dostrzegł, że ten porusza się w szczególny, nieregularny sposób. Mianowicie tak jakby falował i był cały w zakłóceniach. Pojął, że ten musi poruszać się poza fazą, więc nie będzie łatwo go trafić. Issei uśmiechnął się i sprawił, że hełm się połączył, tworząc głowę smoka. Zaryczał wściekle i przestał się poruszać poza fazowo. Teraz używał parkoura i zwykłej walki wręcz. Raiser początkowo dawał sobie radę, jednak szatyn nagle go chwycił za rękę i krzyknął:
- Dragon Shot!!
Wycelował pięścią w brzuch blondaska z bliskiej odległości i wystrzelił sprężoną energią, robiąc mu dziurę w torsie tak wielką jak głowa właściciela dziurawego ciała. Bursztynowooki uśmiechnął się jak sadysta i wykopał swojego wrzeszczącego z bólu, próbującego się zregenerować, przeciwnika, w powietrze. Potem pojawił się za jego plecami i uderzył go z pięści w nie. Niebieskooki odbił się od ziemi i oberwał kopa w twarz, po czym odleciał jeszcze wyżej. Następnie zaczął być bombardowany potężnymi ciosami, które to go posyłały na ziemię, to w powietrze, nie dając mu szans na regenerację. Był całkowicie przytłoczony przez moc Piona, jedyne co mógł zrobić to spróbować go spalić, jednak ten po prostu dalej go okładał. Następnie, ku jego zdumieniu, dał mu wylądować, by następnie złapać go za mordę i zacząć uderzać nią o ziemię. Po kilku takich ciosach Riser nie był zdolny do walki. Issei nie przestawał mimo tego. Miał jasny cel, zamordować swojego przeciwnika, więc wykopał sędziego na ścianę areny i rzucił Feniksem przed siebie. Przywołał miecz i już miał rzucić, gdy pojawiła się pewna blondynka o dwóch kitkach będących spiralami włosów. Zaszarżował na nią, ale zatrzymał się z wyciągniętą pięścią tuż przed jej twarzą.
- Ty, córo klanu Feniksa, jeśli szukasz zemsty stań się silniejsza, będę na ciebie czekał!!
Ravel wmurowało a każdy diabeł niezależnie od rangi, statusu społecznego, czy też mocy, poczuł respekt do domu Rias. Bowiem skoro jej pion był takim potworem, jaką potęgą jest cała jej „rodzina”?? Sirzechs Lucifer zszedł na arenę, bijąc brawo i spytał:
- Czego pragniesz jako nagrodę za te wspaniałe widowisko?? Nieśmiertelności, bogactwa, broni...?
- Chcę, by nikt nie mógł żądać Rias, czyli po prostu, aby sama wybrała sobie męża> Ach oraz pragnę byście wpisali mnie jako Króla Czarnych szach. - odpowiedział i przywołał kilka figur.
- One się różnią od naszych. Mają znacznie większą moc i są starsze, a ich budowa jest całkowicie inna. Należy ci się nagroda, zatem zgoda. - stwierdził brat Rias.
- Doskonale i jeszcze coś. To są szachy Czarnych, dlatego się różnią. Ajuka Belzebub wytwarza ich prymitywne kopie. Ja mam oryginał i nie dam go skopiować oraz powielić, ale powiem wam mały sekret. Ocalał jeden Czarny, ten, który zgładził swoją rasę i on czuwa nad domem Rias. Więc ktokolwiek nas zaatakuje, musi się liczyć z jego gniewem. - Oświadczył Ise.
Odchodząc uśmiechnął się szerzej ze świadomością, że utarł nosa czystokrwistym i ośmieszył Risera. A także przyprawił go o chorobę psychiczną, fobię przed walką i smokami.
Podszedł do swej Mistrzyni i spytał:

- Jak wrażenia Rias?? Warto było mi to zostawić?? Spokojnie, nie ucierpiał za bardzo.... bynajmniej fizycznie...
- Wrażenia ciężkie do opisania, ale mogłam się tego spodziewać, po tym jak opowiedziałeś co nieco o sobie. I to było warte pozostawienia Ci wolnej ręki. Co mu tak właściwie zrobiłeś, po za tym zmasakrowaniem?? - spytała cierpliwym tonem.
- A nic takiego, po prostu się chłopaczyna załamał i będzie miał kilka fobii, ale tak to nic... - odparł. W tym samym momencie podbiegła reszta Klubu i zaczęła składać mu gratulacje:
- Ara, ara, Ise to było tak bardzo sadystyczne, że aż zrobiłam się mokra... - stwierdziła Akeno, przygryzając kusząco dolną wargę.
- To było okrutne Issei-senpai. Ty jesteś nagorszy. - podsumowała Koneko.
- Pierwszy raz widziałem takie widowisko i teraz mam jeszcze większą pewność, że mnie porządnie wytrenujesz, a to co mi fundujesz, to naprawdę działa. - powiedział Kiba z pełnym szacunkiem w głosie.
- I-Ise-san t-to b-było w-wspaniałe z-zwycięstwo. - stwierdziła Asia, będąc pod wrażeniem.
- Dziękuję. - chwilowo olał ten cudny zapach oraz napalony wygląd brunetki. Nie ten czas.

28.11.2015

Rozdział V

„[Welsh Dragon Balance Breaker!!!!!!!!!]” . „Boosted Gear Scale Mail!”. Dwa głosy rozbrzmiały w podziemnej sali treningowej. Ciało Iseia pokryła specyficzna zbroja. przypominająca czerwonego smoka. Los chciał, by do sali weszła reszta klubu razem z samorządem akademii. Wtem ujrzeli Hyoudou trenującego w tymże trybie. Aktualnie ćwiczył sztuki walki wręcz, szybkość i zręczność w tym pancerzu. Prędkość jego oraz mobilność były tak wielkie, że ciężko było choćby zrozumieć, jak on się porusza. Bowiem chłopak raz znikał, by po chwili nagle pojawić się w dziewięciu miejscach naraz, a po chwili poruszał się nienaturalnie. Mianowicie zdarzało mu się, że np. zapierdalał po suficie, aby nagle spaść i zapaść się w ziemię. Wówczas chwilę pózniej nieoczekiwanie wyłaniał się za manekinem, któremu skręcił kark. Ise wyszedł z trybu Łamacza Ładu i opuścił salę mówiąc: „Rias, przy odrobinie szczęścia, załatwię Ci świetnego gońca z dobrą mocą...”, po czym wyruszył na poszukiwania spotkanej niedawno kapłanki... Odnalazł ją w domu jednego ze swoich zleceniodawców. Miał dla niego odwalić robotę i w zamian, oczywiście, zgarnąć pakt. Wparował, jak to miał w zwyczaju, z buta. Czyli typowy wjazd na chatę.
Gdy tylko wszedł, usłyszał kilka strzałów z broni palnej typu pistolet. Uniknął wszystkich kul i stwierdził:
- Całkiem nieźle. Jak na pedofila...
- Wyszczekany jesteś jak na głupiego diabełka... - walnął księżulek.
- Zamknij japę, bo ci naszczę!! - warknął Issei, widząc, że zakonnik dobierał się do Asii.
Momentalnie pojawił się przy nim i go rozbroił, po czym odstrzelił klejnoty. Uśmiechnął się jak psychopata i wyprowadził zęby księdza na spacer.
-Ups, to musiało boleć, ale więcej nie pomolestujesz ślicznych, grzecznych kobiet...
W tym samym czasie Rias przyglądała się pozostałym swym figurom. Natomiast Sona, będąca przewodniczącą, nadzorowała swoją grupę. Cichaczem podglądała trening domu Gremory i zbladła, bowiem oni trenowali jak potwory, mając przy tym wręcz potworną siłę. Szkarłatnowłosa wyjęła talię kart, którą dostała od Isseia. Był to nowy produkt jej rodu. Nie wiedziała kiedy i jak, ale jej brat oraz pion jakoś się dogadali i razem stworzyli oraz wydali te karty. Spojrzała na kartę Hyoudou, który wykonał typowy gest przyzywający rękawicę Czerwonego Smoka:

. Chwilę potem uległ pomniejszeniu, by dać miejsce krótkiej liście statystyk:

Imię: Issei.
Nazwisko: Hyoudou.
Ranga: niskoklasowy diabeł.
Figura: Osiem pionów: cztery zwykłe i cztery mutacji.
Siła: Kurwa wielka.
Zręczność: Bardzo wysoka.
Wytrzymałość: Kurwa wielka.
Witalność: Niemożliwa do określenia.
Rasa: Hybryda diabła, smoka i człowieka w proporcji 50-20-30%
Poziom Demonicznych mocy: Znikomy.
Potwierdzone słabości: Iście smocza cierpliwość (brak cierpliwości), woda święcona i krzyże.
Cechy szczególne: Błyskawiczna adaptacja.

Przewodnicząca samorządu spytała:
- Rias-san, czemu się rumienisz patrząc na tą dziwną kartę...?
- Ahhh to pewien nowy produkt mojej rodziny. Dostałam talię z kartami dotyczącymi nas, nowicjuszy, i właśnie przeglądam... jest dość wulgarna, więc Shidearu i Ise dyktowali warunki... Przy okazji, ciekawi mnie, co oznacza błyskawiczna adaptacja. - odpowiedziała tajemniczo zmieniając kartę na kolejną i kolejną... Nagle się zatrzymała i stwierdziła. – S-skąd oni to wiedzą??
- Możesz to wyjaśnić?? - spytała Sona.
- Mogłabym, ale tego nie zrobię, bo Ci dostarczę broni. Wystarczy, że powiem tak, te karty mają dużo danych, ale za mało, by stworzyć zagrożenie... - odparła, wychodząc.

Dała znak reszcie, że powinni iść. Posłusznie wysłuchali, zostawiając Sonę i jej rodzinę.
Rias zaprowadziła ich do pobliskiego kościoła. Ujrzeli go w płomieniach oraz lodzie, pod niebem opanowanym przez naprawdę wściekłą oraz pełną nienawiści burzę. Gdy się zbliżyli, dostrzegli pocięte Upadłe Anioły. Wrota świątyni zostały zniszczone przez naprawdę potężne uderzenie. Na ołtarzu, w głębi budynku, ujrzeli konającego księdza. Można było od razu dostrzec rozwaloną ambonę. Zbliżając się do niej z ciekawości, ujrzeli jak jedna z Upadłych próbuje uciec. Wówczas podłoga świątyni została rozsadzona przez słup czerwonej, miejscami wchodzącej w szkarłat, energii. Z dziury wyskoczył Issei odziany w swój pancerz. Jego lewa rękawica ciągle krzyczała: „[Wzmocnienie],[Wzmocnienie],[Wzmocnienie],[Wzmocnienie],[Wzmocnienie],[Wzmocnienie],[Wzmocnienie],...”. Miał on w ramionach jakąś blondynkę. Widać było, że jest martwa, a gdy tylko spojrzeli na twarz szatyna, dostrzegli nieopisaną furię. Hyoudou pojawił się błyskawicznie przy czarnym aniele i sprzedał mu kopnięcie tak mocne, że to, co uderzyło w resztki podłogi było skórzanym workiem pełnym krwi, pogruchotanych kości i rozszarpanych albo zmiażdżonych mięśni. Obok niej wylądował bursztrynowooki i zabrał jej: „Zmierzch Uzdrawiania” razem z palcami. Zdjął z oderwanych fragmentów ciała pierścionki i nałożył je złotowłosej. Chwilę po tym wrócił do upadłego anioła i zaczął tworzyć przed nią dłonią kulę sprężonej smoczej mocy.
Już miał ją uwolnić, gdy odezwała się Rias:
- Ise, poczekaj. Pozwól mi to zrobić. Proszę, daj mi zniszczyć wroga, który ośmieszał mój dom.
- Jak sobie życzysz Rias... - odpowiedział i stłumił tą moc, odchodząc. Nie zwracał uwagi na to, że same jego lekkie kroki wystarczyły, by robić dziury dość głębokie, aby kolejne osoby, idące tym szlakiem wpadały w nie aż po pas. Podszedł do ściany kościoła i rozciął swoją dłoń. Posoką narysował charakterystyczny znak smoka, a ten rozświetlił się szkarłatem. Ise wyjął zeń figurę od demonicznych szachów. Z tym, że ta miała kolor czarny. A była to figura gońca. Wrócił do blondynki i już chciał ją wskrzesić, gdy podeszła do niego zszokowana Szkarłatnowłosa.
- Ise ja ją wskrzeszę... dam drugie życie twojej znajomej... Ale muszę prosić o wyjaśnienia... Skąd masz demoniczne figury?? - powiedziała zszokowana.
- Dostałem od Shidearu w nagrodę, jak przeżyłem pierwszy trening z nim... zwykle graliśmy w szachy za pomocą dwóch osobnych kompletów i to nie są diabelskie figury, a Czarnych. Są w stanie związać z nami nawet najpotężniejsze istoty, a działają na bazie paktu. Ja im daję nieśmiertelność, regenerację i część swoich mocy, a oni podarowują mi swoje usługi, moc, część duszy i wierność. Nieśmiertelność działa na prostej zasadzie. Muszą zabić mnie i wszystkie figury równocześnie. A ciężko zabić Smoka Nieskończoności i boga... - odpowiedział.
- Więc posiadasz coś niezwykłego. Nawet wśród diabłów. Jak ona miała na imię? Potrzebuję go, by ją wskrzesić, bo muszę wezwać jej duszę. - stwierdziła Rias.
W tle reszta klubu rozmawiała o nim na tyle cicho, by tamci nie słyszeli, a już na pewno nie podmiot omawiania - Issei. Akeno spodobał się jego sadyzm. Kiba teraz już całkiem zaczął go szanować. Koneko zaś zaczęła pojmować słowa Czarnego.
- Argento Asia. - wyszeptał i schował piona. W zamian ujął w ręcę książkę o różnej magii. Udając, że ją czyta, zagłębił się we wspomnieniach z miesiąca spędzonego w wymiarze chaosu, którym włada Shidearu. Ten świat był pojebany, a miesiąc tam to jedna nieskończona sekundy. Był wdzięczny, bo dzięki temu i zdolnościom kreacji, Shi zaoferował Asii naprawdę wspaniałe chwile. Przez ten czas mogła się poczuć jak normalna dziewczyna...

W momencie w którym Ise wrócił z krainy myśli, ujrzał, że Rias skończyła wskrzeszanie. Podszedł do dziewczyn i stwierdził:
- Witaj Asiu po naszej diabelskiej stronie – uśmiechnął się.

Argento się rozejrzała z uśmiechem, który zgasł lekko, gdy ujrzała zniszczona świątynę. A jednak, gdy jej wzrok padł na Isseia, znów się uśmiechała szeroko.
- Witaj Ise-san. Co się stało?? Czemu mówisz, że jestem diabłem?? - zaczęła pytać.
- Odpowiedź jest prosta, ale i straszna. Widzisz, Upadłe Anioły pod przywództwem Reynare ukradły twój „Zmierzch Uzdrowienia”. A ja go odzyskałem. Zaś moja Pani Cię wskrzesiła, bowiem ona i jej ród wyznają zasadę famili. Jej słudzy są dla niej, oraz jej rodziny, jak kolejni członkowie ich klanu. - wyjaśnił i rozwinął dwie pary skrzydeł, jedne smocze i drugie diabła. Członkowie domu Rias też tak zrobili, z tym, że oni oczywiście mieli tylko jeden typ zabawek do latania. Każde z nich przywitało się z Asią na swój sposób.

24.11.2015

Rozdział IV

Dzięki siostrzyczko za korektę :D
_________________________________________________________________________________

Koneko po chwili ujrzała pewną ludzką sylwetkę. Miała ona barwę najciemniejszego z mroków i krwistoczerwone tęczówki z czarnym pentagramem przeciętym pionową źrenicą. Z jej pleców wyrastało sześć par demonicznych skrzydeł i trzy, należących do upadłego anioła.
- Witaj Neko-chan. Wiem, że zastanawiasz kim jestem... Nazywam się Shidearu Takashi Kuroryuu i jestem ostatnim z czarnych. Nim spytasz, wyglądam tak, bowiem musiałem pojawić się tutaj jako cień. Inaczej nie dałabyś rady wytrzymać natężenia mej aury i mocy... Skoro przybyłaś jako pierwsza, musiałaś skraść wspomnienia Isseia. No nic, pytaj, o co tylko zechcesz. Jako że jesteś kobietą, odpowiem ci na każde pytanie. - stwierdził Shi.
- Czemu nazywasz mnie Neko i co mam z tobą wspólnego? O co chodziło w tym wspomnieniu?? - spytała zszokowana.
- W przyszłości będziesz naprawdę potężną dziewczyną. Zabijesz boga śmierci Azteków. Masz to ze mną wspólnego, że będę cię nazywał ciocią albo Neko. I moją matką nie jest Kuroka... Odrzucasz samą siebie, ograniczasz, boisz się swoich mocy. Posłuchaj ten artefakt, który cię zaakceptował, to Nirwana. Zmienia całe zło, które się w tobie znajduje w czystą Energię, sprawiając że jesteś dobra. Te wspomnienie było zapowiedzią rozpaczy. Po pewnym czasie Ise ponownie by zginął, załamałby się cały klub. Dam Ci pewien prezent i muszę prosić byś nikomu nie mówiła o tym spotkaniu, do czasu aż spotkam się z każdym członkiem lub członkinią waszej ekipy. - podał jej przepiękne, srebrne kimono.
- Etto... Dzięki, ale mam jeszcze jedno pytanie. Czy stracimy kogoś?? - spytała.
- Szczerze?? Ciężko mi to powiedzieć, bo już się zmieniłaś przyszłość. Albo inaczej to ujmę, im więcej Ci powiem, tym większe będzie echo w przyszłości, ponieważ każde wydarzenie przypomina strzał z balisty. Pocisk przeszywa cały szereg innych istot. - odpowiedział zagadkowo.
- Rozumiem, czyli nie możesz mi tego teraz zdradzić... może chociaż powiesz coś o swoich aspektach i czarnych? - poprosiła.
- Jasne. Co chcesz wiedzieć o Czarnych?? Moimi aspektami są: Śmierć i Chaos. - zgodził się.
- Możesz opowiedzieć, o tym co potrafiliście w sztuce wojennej i senjutsu? - zadała pytanie.
- Luz. W sztuce wojennej nie różniliśmy się od was bynajmniej do pewnego momentu. Każdy czarny ma dwie fazy rozwoju: Pierwszą fazą jest tak zwane uśpienie, w tym stanie Czarny nie posiada jakiś szczególnych mocy, nie ma akceptów i jest dzieckiem. Nie zmienia tego czas, a pewne wydarzenia, talent i siła DNA. Nim spytasz, ja się przebudziłem... na wasze to będzie z sześć lat. Wówczas nasz wygląd ulega zmianie, nasza potęga rośnie i otrzymujemy drugą formę i aspekt lub aspekty. Jestem najpotężniejszy, bowiem własnoręcznie pochłonąłem i zniszczyłem swoją rasę. Powód prosty. Odmówili mi kobiety i zabili ją, więc ja wymordowałem ich oraz inne rasy... Drugą fazą jest przebudzona i tak trwamy do śmierci. Umieramy od ran lub jak ja nie umieramy, bowiem sami jesteśmy śmiercią i chaosem. - odpowiedział Shi.
- Dziękuję, a czym jest to kimono?? - spytała.
- Ahhh to pozwoli Ci pochłaniać więcej i bardziej sprężać senjutsu. - dodał Czarny, odsyłając ją do pokoju Isseia.

Koneko rozejrzała się skołowana po pokoju i uśmiechnęła się lekko, trzymając śliczny tradycyjny japoński strój. Hyoudou czekał, aż ta się odezwie, gdy nagle Toujou wypaliła:
- Do zobaczenia Senpai! - po tych słowach wyszła i w ciszy nocy myślała o tym, co jej się przytrafiło.

Kolejnego ranka szatyn dał miecz Rias, gdy ta jeszcze spała. Obudziła się w mundurku. Znajdowała się w dziwnym miejscu, a przed nią stał pewien mężczyzna... Miał on jasną cerę, czarne, będące w wiecznym nieładzie, włosy, sięgające kawałek poza łopatki, lekki zarost, krwistoczerwone tęczówki z pentagramem obsydianowej barwy przeciętym przez pionową źrenicę. Z wygiętych w uśmiechu ust wychodziły dwa długie kły... znała je, były podobne do tych jej drugiego gońca. Był dobrze zbudowany, ale i dość wysoki. Wokół niego krążyła masa tajemniczej mocy i nieopisana słowami złowroga aura. Obecnie nie miał na sobie nic poza dolnym ubiorem, czyli glany i czarne spodnie przytrzymywane potężnym pasem z czaszką.
Machnął dłonią i znikąd pojawił się stolik z herbatą oraz masą ciast. Obok mebla pojawiły się stojące naprzeciwko dwa wygodne krzesła. Usiadł na jednym z nich i powiedział:
- Witaj Rias. Miło mi, że w końcu się spotykamy... Na razie porozmawiamy na poziomie duchowym. Wiem, że masz masę pytań i wiele oskarżeń, lecz nim zaczniesz, mam ważną wiadomość dla ciebie. Za dwadzieścia pięć dni przybędzie feniks. Musisz go wyzwać do gry. Potem daj wolną rękę Isseiowi. A i gdzie moje maniery... proszę usiądź Matko Chrzestna...
- Nim zacznę oskarżać, spytam po prostu kim jesteś. - powiedziała spokojnym tonem, siadając. W myślach analizowała swojego rozmówcę.
- Nazywam się Shidearu Takashi Kuroryuu, zwany też Obsydianowym Jebaką. Wiesz, jak to my demony lubię się wydurniać i wysyłam codziennie minimum jeden przybity do pentagramu łeb kozła prosto do papierza... - zaśmiał się, kłaniając. Jednak zapomniał, że siedzi i jebnął głową w stół, oblewając się wrzątkiem.
- Więc to o tobie wspominał Ise... skoro mój wspaniały pion ci ufa i ja zaufam. Chciałabym się dowiedzieć czegoś na temat tego co mnie czeka i czemu nazwałeś mnie „Matką Chrzestną”. - odpowiedziała, uśmiechając się z lekkim rozbawieniem.
- Czeka was masa walk i gdybym nie ingerował, to by was czekała masa bólu i poniżenia... Straciła byś Isseia i wiele innych koszmarów. Musiała byś patrzeć, jak go feniks pali, co prawda potem by przyszedł po ciebie, sprzedając lewe ramię w zamian za dziesięć sekund Łamacza Ładu. Pokonałby Raisera, zyskując szacunek twojego brata. Jednak przez moje wkroczenie każdy demon, upadły i zwykły anioł zna jego znak. To ja stworzyłem Straż, przekazałem im wiedzę i zboczenie. Wszystkie artefakty czarnych to moja robota. Ustawiłem wszystko dla jednego celu, by chronić i wzmocnić cały Klub Okultystyczny... Bowiem jestem wam naprawdę wdzięczny i rodzinie należy, oraz powinno, się pomagać... Nazwałem Cię Matką Chrzestną, bowiem za dziewięćdziesiąt dziewięć lat nastąpią moje narodziny, a ty zostaniesz moją Chrzestną - odpowiedział.
- N-niemożliwe... a-ale to by się zgadzało... Czyżbyś był... SYNEM AKENO!!?? - spytała po chwili.
- Dokładnie. Jestem jej synem i pewnego potężnego wampira zwanego niegdyś Drakulą, potem i obecnie Alukardem. Mój Ojciec w swym wiecznym głodzie pochłonął krew Kota z Cheshire, mającego zdolność do bycia wszędzie i nigdzie. Dlatego mogłem przenieść się do przeszłości i zabić czarnych, pochłaniając ich, a także napisać losy nadprzyrodzonych ras oraz waszego klubu od nowa. - potwierdził, szokując szkarłatnowłosą.
- Rozumiem, ale to nie wyjaśnia jaki masz w tym interes... - kontynuowała.
- Jestem po prostu wiecznym nieznośnym gówniarzem. - zaśmiał się ciepło i odesłał ją do pokoju, by nagle pojawić się w umyśle pewnej Brunetki/granatowowłosej. Zbliżył się do niej bezszelestnie i spróbował ugryźć. Wówczas zebrał z błyskawicy. Potrzepało go to trochę, a ten zaczął się śmiać, mówiąc:
- Cześć Mamo.
- Że co??!! - spytała zaskoczona Akeno i walnęła go znowu, on jeszcze bardziej się roześmiał i wyglądał na naprawdę zadowolonego.
- Nim mnie znów pizdniesz gromem, może dasz mi coś powiedzieć?? - zasugerował i znów dostał.
- Ara-ara wymsnęła mi się... - zachichotała.
- Rozumiem. Nazywam się Shidearu Takashi Kuroryuu i jestem twoim synem... - urwał gdyż oberwał piorunem w klejnoty... - Tak jak mój ojciec, nie przejmuję się obrażeniami, bo moja regeneracja jest tak wielka, że nieważne, co mi zrobisz, i tak tego nie odczuje... Ale kontynuując, przybyłem tu dać ci pewien prezent...
Jak tylko skończył mówić, moc Akeno wzrosła nienaturalnie i do jej głowy wtargnęła masa wspomnień. Gdy ta się otrząsnęła, leżała w swoim łóżku, a go nie było. Uśmiechnęła się, bowiem poznała swojego pojebanego synka. I on znów to zrobił, a raczej dla niej obecnej po raz pierwszy, czyli bawi się różnymi czasami oraz wydarzeniami z nimi związanymi.

Kolejnego wieczoru Issei przemierzał uliczki miasta. Nagle ktoś na niego wpadł. Chłopak instynktownie chwycił tą osobę, nim upadła. Gdy spojrzał na tę istotę, ujrzał młodą blond włosą dziewczynę w stroju zakonnicy. Uśmiechnął się ciepło, bowiem ją poznał i spytał:
- Nic Ci się nie stało?? Mogę w czymś pomóc??
- Przepraszam, mam nadzieję, że... - urwała, bowiem spojrzała na osobę, na którą wpadła i aż zabrakło jej słów z wrażenia. Ujrzała bowiem chłopaka o dziwnie znajomej aurze i znajdujące się za nim czternaście smoków.
- Chcesz się dostać do kościoła?? Pozwolisz że cię odprowadzę, bo w tym mieście nic nie jest takie na jakie wygląda... Najszybciej będzie.... O!! Tędy!! - wziął ją za rękę i pociągnął ku dziwnej alejce, gdzie ta ujrzała znak przypominający czerwonego smoka. Chłopak wystawił rękę i pojawił się portal przeszli przezeń i byli przed kościołem. - dalej nie podejdę, bowiem jestem osobą niewierzącą i się brzydzę tymi miejscami. A jeśli chcesz wiedzieć dlaczego, to ponieważ tam są pedofile w sułtanie i konfensjonale i wszędzie po prostu...

23.11.2015

Rozdział III

DZIĘKI ZA KOREKTĘ SIOSTRZYCZKO:D.

______________________________________


Issei wkurzony wypierdolił lolikona przez okno jego mieszkania. Ten zaś wylądował na trawniku przed domem z dymiącym śladem po bucie na dupsku. Szatyn podszedł do niego i spytał:
- Chcesz dowodu, że jestem demonem?? - rozwinął swoje skrzydła i chwycił go za łeb. Następnie wzbił się w powietrze na sporą wysokość, po czym go po prostu upuścił i złapał kilka centymetrów nad ziemią.
- G-gdzie p-podpisać?? - spytał lolikon. Cesarz pokazał mu, gdzie ma podpisać. Po dostaniu parafki odszedł po kolejne pakty. Dostał się do fanki smoków i czarnej magii. Jako iż miał w sobie smoka nekromantę znał najczarniejszą z czarnych magii... Więc bardzo szybko zdobył drugi kontrakt.

O godzinie dwudziestej drugiej zebrał się prawie cały klub okultystyczny, bowiem brakowało Hyoudou. Nagle rozległ się dzwonek z telefonu Kiby i usłyszeli:
- Stary, otwórz drzwi, no chyba że muszę użyć swojego smoczego chuja do ich rozpierdolenia!!
- Już... - mruknął i otworzył drzwi. Wówczas wyskoczyły mu oczy z orbit, bowiem Issei przytachał w cholerę wielką górę Kontraktó. Pobił nawet samą Buchou. Ta zaś roześmiała się ciepło i dodała ostrzejszym tonem:
- Ale bić ich nie musiałeś. Ba i co to za podpalenie tych dwóch??
- A po prostu mnie wkurzyli, a jako smok nie mam cierpliwości. Tych dwóch to jebani geje, więc pomogłem im się napalić na siebie samych... - zaśmiał się i dodał – to pakty z trzech czwartych tego miasta. Ludzie są tacy chciwi... tacy słabi i są tak kruchymi istotami jak herbatniki lub ciasto francuskie.
- Rozumiem. Nie będę ci narzekała, ponieważ odwaliłeś kawał roboty, ale nie rozumiem, czemu nienawidzisz tak gejów... - stwierdziła Rias, wiedząc, że on i tak zrobi swoje.
- Wybacz, nawet gdybym ja sobie to darował, mój miecz by ich i tak zlikwidował, a razem z nimi kawałek miasta... więc to było mniejsze zło. - odparł ze skruchą. Mimo wszystko nie chciał jej sprawiać przykrości.
- Mogłeś od razu powiedzieć. Są jeszcze jakieś czynniki których ON nie trawi?? - zapytała.
- Głównie trzy: pierwszy to Geje, drugi obecność facetów i trzeci rozkazów. - odpowiedział.
- A jakie są korzyści?? Ach tak i udało mi się przekonać Kibę i Koneko do sprawdzenia, czy coś im odpowie. Zareagowało tylko na naszą Toujou. Otrzymała ona rękawiczki przypominające kocie łapy. Więc było by miło, jeśli byśmy mogli przystąpić do nauki władania artefaktami. - poprosiła.
- Korzyści są i to ogromne: po pierwsze, jak staniemy się silniejsi, pojawi się Czarny i będzie nam pomagał, po drugie dostaniecie różne bonusy od niego zawsze, kiedy zrobicie coś co mu się spodoba albo wy się mu spodobacie. W tym da wam możliwość spełnienia jednego życzenia albo wyboru jakiegoś prezentu z listy. Trzecią możliwością są niesamowite zdolności ofensywne, defensywne i mobilne. Czwartą korzyścią jest szansa na wchłonięcie resztek esencji tej rasy, co zwiększy waszą moc o dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć razy. A zaczniemy trenować jutro w tym miejscu. - odpowiedział Issei i pokazał na stary opuszczony magazyn.

Kolejnego dnia po szkole klub zebrał się w umówionym miejscu. Hyoudou podszedł do kupy śmieci i ją pociągnął z buta, odsłaniając nieduże przejście. Gdy tam weszli, znaleźli się w wielkiej klatce schodowej oświetlanej przez świecące kryształy. Jak zeszli na sam dół ujrzeli ogromną salę treningową, wyposażoną we wszelkiego rodzaju sprzęt treningowy, sportowy, specjalne ścieżki do treningu parkoura i freeruningu, strzelnicę, a także spory ring. Świetna zbrojownia i wielka strefa do odpoczynku.
Issei wyszedł na środek pomieszczenia i stwierdził:
- Artefakty czarnych pożerają masę kondycji fizycznej i psychicznej, dlatego oddaję wam jedną z sal treningowych Straży. Sam na niej uwielbiam trenować. Tu nikt nigdy nie przychodzi i jest najlepszy możliwy sprzęt. U kobiet wystarczy wzmocnienie kondycji. U nas jest gorzej Kiba, bo w chwili gdy dziewczynie wystarczy duża wytrzymałość, u nas potrzeba takiej byśmy mogli biegać dwukrotne maratony bez zmęczenia i to takie minimum z minimum.
- Czyli musimy się wzmocnić, a co będzie robił Kiba?? - spytała Rias.
- Go nauczę parkoura, freeruningu i dam mu lekcję starożytnych sztuk walki przeznaczonych do walki z potworami. Wzmocnię też jego wytrzymałość i spróbuję pomóc mu osiągnąć stan Łamacza Ładu. - odpowiedział zadowolony szatyn.
- Dobrze od czego mamy zacząć?? - spytała Gremory.
- Najpierw spróbujcie użyć swoich przedmiotów na kukłach. - polecił Hyoudou.
Dziewczyny to zrobiły: Rias rzuciła zaklęcie, które uległo wzmocnieniu i ruszało się jak żywe. Niestety efektem tego był upadek na kolana i wymiotu z wysiłku. Akeno spróbowała wykonać dwa cięcia wachlarzami, tworząc w ten sposób dwa ogniste łuki, które pocięły i spaliły kilka manekinów. Chwilę po wyprowadzeniu próbnego ataku i ona opadła, a następnie powtórzyła to, co szkarłatnowłosa. Koneko zadała lalce cios, który uległ dziesięciokrotnemu wzmocnieniu, dodatkowo powodując implozję (Implozja - wybuch od środka) celu. Ona zaś jakoś się trzymała, jednak było widać, że jest wycieńczona.
- Jeden strzał każda... nieźle. Zwykle się nie udaje i te artefakty tylko wysysają siły. Proszę, wypijcie to i zjedzcie, potem odpocznijcie. A ja się zajmę Kibą...

Uśmiechnął się jak psychopata i zagonił Yuuto na ścieżkę zdrowia dla bobasów, po czym dał mu „kilka” ciężarków: Na każdą ze stóp i rąk po dziesięć kilo, biodra dostały czterdzieści, tors sześćdziesiąt, a do ryja dostał łyżkę z jajkiem. Jego zadanie było proste. Na pozór. Miał naśladować i dogonić Isseia, który z wielokrotnie większym ciężarem będzie popylał po torze. Kobiety współczuły blondynowi i uznały, że ich próba była lekką, a czerwony chce zamordować ich towarzysza... Wówczas chłopacy ruszyli z czego jeden bardzo szybko poległ... po jakimś czasie i wielu upadkach szarookiego, szatyn pokazał płci pięknej kilka specjalnych metod treningu kobiet stosowanych przez straż. Zaś Kibą zajmował się osobiście.

Po kilku tygodniach kondycja, zręczność i siła Yuuto wzrosła do takiego poziomu, że był w stanie znieść czułą „przystawkę” (pierwszy trening) oraz „śniadanie”. Dziewczęta zaś posiadły możliwość sześciokrotnej kombinacji użyć artefaktu i to sześć razy w ciągu godziny, aż sześć razy pod rząd. Innymi słowy mogły komuś dowalić trzydzieści sześć razy z niedużymi przerwami na zregenerowanie fizyczne. Rias, Akeno i blondyn w przerwach czytali księgi Straży oraz Czarnych. Issei wówczas pomagał w treningu walki wręcz i zręcznościowym małej Koneko. Wówczas to przekonała się, że pod maską chama i zboczeńca kryje się osoba, która przeszła masę bólu, by ich chronić. Dzięki swemu senjutsu, po które sięgnęła z kociej ciekawości, odczytała, że on całe życie robił to wszystko dla nich, dla klubu okultystycznego. Zdziwiło ją że mogła odczytać jedno ze wspomnień... Tak przynajmniej na początku myślała...

Znalazła się w dziwnym miejscu. Był to teren starej kopalni odkrywkowej. Przed nimi unosił się w powietrzu dziwny facet, gdy na ziemi znajdowały się trzy wielkie wilki i kilka wężowych smoków. Obok niej znajdował się dziwny koleś o srebrnych włosach, jej siostra, jakiś typ z kosturem, cały klub okultystyczny, upadły anioł i jakaś kobieta o pięknych, niemalże białych, wchodzących w srebro włosach. Issei w pięknej, szkarłatnej zbroi, z wielkim młotem u boku, ruszył na lewitującego mężczyznę. Aż tu nagle zostaje pogryziony przez jednego z wilków. Mocno krwawi. Ból i cieknąca posoka nie przeszkadza mu w wyrwaniu się ze szczęk zwierzęcia, zabierając przy tym jego zęby. Niewiele, jeśli w ogóle, myśląc, rusza dalej. Zadaje potężny cios, a całe niebo pokrywają błyskawice, na ziemię opada zwęglony, ale dalej żywy przeciwnik... Wówczas ujrzała siebie podbiegającą do niego i krzyczącą: „SENPAI!!!”... Potem objęła szatyna i szeptała, że się cieszy że żyje i mówiła, że musi mu pomóc, po czym zawołała jakąś Asię...

W tym momencie wróciła do swojego ciała i usłyszała pytanie bursztynowookiego:
- Widziałaś jakimś cudem jedno z wydarzeń, które staną się w przyszłości... -sprostował. - Nie powinnaś była tego ujrzeć, ale no cóż, trudno. Odpowiem na twoje pytania, gdy zostaniemy tylko we dwójkę... Zgoda??
- Dobrze – wiedziała, że nie może negocjować, bowiem wyczuła prawdziwą moc i emocje tego chłopaka.

Issei dotrzymał słowa. Zrobił różne ciasta i desery specjalnie dla Koneko. Nalał jej i sobie herbaty, po czym zaczął odpowiadać:
- Mój miecz Szkarłatny/Karmazynowy Żniwiarz to artefakt ostatniego z Czarnych. On się w nim ukrywa i czeka, aż się wzmocnimy. Podarował mi wszelkie wspomnienia z całego mojego życia... Bowiem on jest ściśle związany z naszym klubem. Nie mogę ci zdradzić za wiele, bo zakłócę przyszłość. Już ją zmieniłaś wtargnięciem do mych wspomnień, dlatego proszę, nie rób tak więcej, dobrze??
- Rozumiem. Powiedz tylko, czemu nie powiedziałeś od razu. Ten cały ból... te całe poświęcenia... to wszystko jest potworne... Ty zrezygnowałeś ze wszystkiego, nawet ze swej natury zboczeńca i todla nas... Proszę, powiedz dlaczego... - spytała, zaskakując samą siebie. Stało się tak ponieważ jej serce i umysł dalej dygotały przez te doświadczenie.
- Robię to bo jesteście dla mnie jak rodzina, przyjaciele... a każda z kobiet będąca członkinią klubu jest dla mnie niczym kochanka... Wybacz, ale żyję wspomnieniami. Dzięki nim wiem, że nie mogę się poddawać. - odpowiedział i podał jej swoją broń. Wówczas ona zapadła się w ciemność i ujrzała....